Jak wynika z ustaleń Onetu i Radia Zet, kandydat miał nie tylko znacznie przekraczać ustalone przez Państwową Komisję Wyborczą limity poprzez wydawanie na kampanię kilkaset tysięcy złotych własnych pieniędzy, ale również uzyskiwać jej finansowanie od prywatnych przedsiębiorców.
Zdaniem dziennikarzy, Kurski dawał swojemu synowi pieniądze, które ten miał wpłacić na kampanię wyborczą ojca pod własnym nazwiskiem. Taki ruch miał zostać podjęty po to, by pominąć prawne limity wpłat.
Upubliczniono również nagrania rozmów byłego prezesa TVP. W jednej z nich ze strony Kurskiego padają słowa: "Umówiłem się, że zabiorą mi 50, a 50 dopłacę później. A zaj***li całe 100! K***a mać... A Jezu, jak ciężko, k***a mać!".
Kurski: Atak Onetu to kolejny akt zemsty
Jacek Kurski odniósł się do publikacji w mediach społecznościowych. Były szef telewizji publicznej wydał oświadczenie w tej sprawie.
"Dzisiejszy atak niemieckiego Onetu na mnie to kolejny akt zemsty i oczywiste odreagowywanie przegranej przez Tuska kampanii prezydenckiej. Zamiast wzięcia się do pracy jest dalszy ciąg represji wobec opozycji dla przykrycia nieudolności tego rządu i koalicji" – napisał były europoseł.
Kurski zaznaczył, że jego kampania była rozliczona prawidłowo. "Byłem kandydatem z jedną z największych, jeśli nie największą kwotą wpłat poprzez KW PiS. Środki nań pochodziły w dużej części ze sprzedaży mojego domu w Gdańsku wiosną 2024. Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości był w przedmiocie rozliczeń finansowych niezwykle skrupulatny i pedantyczny. Ta sprawa to czarny PR i objaw zemsty" – czytamy w oświadczeniu.
Jak podkreśla były prezes TVP, "atak Onetu bazuje na zeznaniach i nagraniach prowokatora który zgłosił się do 'pomocy w mojej kampanii, a de facto próbował tę kampanię wysadzić w powietrze i mi zaszkodzić". "Nawet jednak na nagraniach Onetu zrobionych przez prowokatora Daniela W. gdy parokrotnie próbuje on stworzyć kontekst niejasnego finansowania kampanii to za każdym razem dostaje kontrę ode mnie albo od mojego najbliższego współpracownika Pawła Gajewskiego, że 'wszystko musi być zgodne z prawem' (lege artis – zgodne ze sztuką) i wpłacone na Komitet Wyborczy" – tłumaczy Kurski.
"Podobnie jak zgodna z prawem jest inna nagrana przez prowokatora sytuacja, tj. jest wpłata na kampanię przez syna, pochodząca z darowizny na rzecz osoby z pierwszej grupy podatkowej (ze sprzedaży mojego domu). To częsta praktyka skutkująca wykazywaniem w sprawozdaniach finansowych tych samych nazwisk, członków rodzin" – dodaje kandydat w wyborach do PE w 2024 roku.
Były prezes TVP ujawnia dokument
Jacek Kurski twierdzi, że "perfidia prowokatora polegała dodatkowo na pozorowaniu pomocy tak by w rzeczywistości zaszkodzić zarówno mi jak i KW Prawa i Sprawiedliwości". "Daniel W. np. pobrał wiele banerów, które deklarował rozwiesić w ramach wolontariatu w legalnych miejscach na północnym Mazowszu. W rzeczywistości banery pojawiały się w miejscach niedozwolonych jak ogrodzenia szkół czy kościołów budząc wściekłość i niechęć wyborców wobec mnie. Dostawałem na ten temat dziesiątki sygnałów. Banery powierzone prowokatorowi znalazły się również bezprawnie na obiektach komunalnych. Do dzisiaj z tego powodu spływają na PiS i w skutku na mnie tytuły egzekucyjne w wykonaniu decyzji organów administracyjnych (przykład w załączeniu)" – czytamy w oświadczeniu.
Jak podkreśla Kurski, "po kampanii Daniel W. zapadł się pod ziemię, zerwał wszelkie kontakty". "Bardzo możliwe, że jako przedsiębiorca z problemami wobec urzędu skarbowego (o których mnie informował i prosił o interwencję) Daniel W. dla ratowania siebie i bliskich przyjął od władzy propozycję przeprowadzenia prowokacji przeciwko mnie. Dla władzy która potrafi bezprawnie więzić księdza czy posłów opozycji, torturować i upokarzać niewinne urzędniczki i ma na sumieniu śmierć śp. Barbary Skrzypek – zlecenie prowokacji wobec Jacka Kurskiego to bułka z masłem. To ciąg dalszy zemsty i wyraz wściekłości za brak jakichkolwiek zarzutów dla mnie za TVP" – podkreśla były europoseł.
Polityk zaprzecza "wszelkim Insynuacjom Daniela W.". "Wobec prowokatora podejmę zdecydowane kroki prawne" – zapowiada Jacek Kurski.
Do swojego oświadczenia były prezes TVP dołączył dokument wewnętrzny PiS, podpisany przez Jarosława Kaczyńskiego, który ma potwierdzać "metody działania i szkody wyrządzone przez prowokatora Daniela W." w kampanii wyborczej Kurskiego do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku.
Czytaj też:
Przegrana Trzaskowskiego. Kurski przypomina, co powiedział TuskCzytaj też:
Powrót do TVP? Kurski wyjaśnił, na czym polegała manipulacja Dobrosz-Oracz
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.