Czy media trzymające stronę obozu Tuska mogły wymarzyć sobie lepszy koniec roku opisywania kryzysu Prawa i Sprawiedliwości? Bardzo pewny siebie wywiad Mateusza Morawieckiego dla portalu Gazeta.pl, absencja byłego premiera na posiedzeniu kierownictwa partii 12 grudnia, ostre zderzenie na linii Morawiecki – Jacek Kurski i wreszcie dwa następujące po sobie świąteczne spotkania PiS 16 grudnia – było o czym pisać. Sytuacja stała się aż tak napięta, że dopiero rozmowa telefoniczna na linii Jarosław Kaczyński – Mateusz Morawiecki ponoć załagodziła spory.
Skąd tak wiele emocji? Każda ze stron tego sporu czuje się zagrożona. Drużyna Morawieckiego lęka się, że część polityków PiS chce wypchnąć ich patrona z partii. Z kolei sporo polityków PiS obawia się, że Morawiecki mimowolnie lub – w wypadku najbardziej oskarżycielskich opinii – na zlecenie z zewnątrz gra na rozbicie i osłabienie partii. Jak się ma to do faktów? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa w sytuacji, gdy w grę wchodzą podejrzenia i obawy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
