Brutalne zabójstwo na UW. Mieszko R. znów na obserwacji psychiatrycznej

Brutalne zabójstwo na UW. Mieszko R. znów na obserwacji psychiatrycznej

Dodano: 
Podejrzany o zabójstwo pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego wyprowadzany po zakończeniu przesłuchania
Podejrzany o zabójstwo pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego wyprowadzany po zakończeniu przesłuchania Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Podejrzany o brutalne morderstwo pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego Mieszko R. trafił do szpitala w Jarosławiu. Jest poddawany obserwacji sądowo-psychiatrycznej.

7 maja 2025 r. na terenie Uniwersytetu Warszawskiego 22-letni student wydziału prawa UW zaatakował siekierą 53-letnią portierkę. Kobieta zmarła na miejscu. Młody mężczyzna ranił również interweniującego strażnika.

Sprawca usłyszał trzy zarzuty: zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa oraz znieważenia zwłok. Napastnik odciął ofierze głowę toporkiem i miał usiłować konsumować zwłoki, stąd trzeci zarzut. Studentowi grozi dożywocie.

Mieszko R. na obserwacji psychiatrycznej

Mieszko R. przez najbliższe tygodnie będzie przebywać w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej im. prof. Antoniego Kępińskiego w Jarosławiu (woj. podkarpackie). W placówce są dwa oddziały psychiatrii sądowej. To pozwoli na kompleksową obserwację młodego mężczyzny.

Obserwacja, która potrwa co najmniej do końca września, ma pomóc śledczym w odpowiedzi na pytanie, czy 22-latek w chwili zbrodni był osobą poczytalną, czy nie. I – w związku z tym – czy może za swój czyn odpowiadać przed sądem. Pierwsza opinia przygotowana przez biegłych nie przyniosła rozstrzygnięcia.

Kim jest sprawca brutalnego ataku na UW?

Dziennik "Fakt" przedstawił w maju szczegółowe informacje nt. 22-latka. "Mieszko R. mieszkał w eleganckim apartamentowcu w warszawskim Rembertowie. Przed rozpoczęciem studiów jego rodzice kupili mu mieszkanie, aby miał łatwy dojazd na uczelnię" – czytamy. Młody mężczyzna miał mieszkać sam i być typem samotnika, który nie lubił imprezować. Według sąsiadów, Mieszko R. był osobą cichą, unikającą kontaktu.

– Mijaliśmy się na klatce. Nigdy nie mówił "dzień dobry". Zawsze był taki nieobecny, zamyślony, unikał kontaktu wzrokowego. Żył w swoim świecie i nie należał do ludzi rozmownych. Kto by pomyślał, że taki spokojny, młody człowiek zrobi coś takiego – powiedziała gazecie sąsiadka studenta. Lokator z innej klatki ocenił, że R. wydawał się "trochę dziwny, ale niegroźny".

Koleżanka sprawy brutalnego ataku na UW stwierdziła z kolei, że "nie integrował się tak z ludźmi". – Nie wychodził na imprezy, był cichy. Nigdy nawet nie żalił się nikomu, że ma jakiś problem. Był zdolny, ale chwilami zachowywał się tak jakby żył w innym świecie, jak obłąkany – powiedziała.


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracował: Dawid Sieńkowski
Źródło: RMF 24
Czytaj także