Obowiązkowe prace domowe zniknęły w kwietniu 2024 r. Rząd przekonywał, że to odpowiedź na potrzeby nauczycieli, rodziców i uczniów. Narzekali oni na to, że zadania zajmują zbyt wiele czasu. "Problem jednak w tym, że wolnego czasu wcale nie przybyło. Przybyło za to sprawdzianów, bo bez prac domowych wielu uczniów w ogóle przestało się uczyć. Przymus siedzenia nad książką wymuszono więc kartkówkami. A że mimo odchudzenia o 20 proc. podstawy programowej materiału do opanowania wciąż jest za dużo, więc i tak trzeba było na naukę poświęcać długie godziny" – wskazuje "Rzeczpospolita".
Wiosną tego roku MEN przekazało, że potrzebna jest ewaluacja tego rozwiązania. Minister Barbara Nowacka poleciła Instytutowi Badań Edukacyjnych przyjrzenie się efektom zniesienia prac domowych.
– W IBE działają dwa zespoły zajmujące się pracami domowymi. Jeden zajmuje się opracowywaniem wyników ankiety, którą wysłaliśmy do ponad 2 tys. placówek. Drugi wypracowuje rekomendacje, które zostaną do końca września przekazane do ministerstwa – mówi Ryszard Kamiński, rzecznik prasowy Instytutu. Drugi zespół złożony jest z 13 osób – to urzędnicy z ministerstwa, pracownicy IBE i nauczyciele praktycy.
Zadania domowe powrócą. Pytanie, w jakiej formie
"Wiadomo jednak, że niezadowolenie z zakazu ocenianych prac domowych jest zarówno wśród nauczycieli, jak i wśród rodziców. Ci pierwsi mówią, że gdy praca jest dla chętnych, to mało kto ją robi. (...) Jaki będzie los ubiegłorocznej reformy? Wszystko wskazuje na to, że prace domowe wrócą, tyle że nie wiadomo w jakiej formie" – czytamy.
– W tej postaci, w której były przed zmianą, na pewno nie wrócą – powiedziała w RMF FM wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. Od ekspertów pracujących przy nowych rozwiązaniach słyszymy, że prace domowe mają być "sensowne i bez przeciążenia" – wskazuje gazeta.
Czytaj też:
Totalna klapa przedmiotu Nowackiej. W tej gminie zapisało się 4 proc. uczniówCzytaj też:
MEN nie rezygnuje z kontrowersyjnego pomysłu. Kolejna odsłona wojny z nauczycielami
