Jedno z nowych nazwisk, które szczególnie zapamiętałem: Wiktoria Amelina. Lwowianka, dziecięciem będąc, marzyła o pisaniu, ale karierę robiła w komputerach i zarządzaniu, znaczy w korpo. Na szczęście dziecięce marzenia się spełniają i przyszedł czas, kiedy Amelina mogła już zająć się tylko pisaniem. Z imponującym efektem: jej jedyna przełożona na polski powieść („Dom dla Doma”) to kawałek świetnej prozy. Los człowieczy i dzieje nowej Ukrainy z punktu widzenia psa. A dom, w którym pies czyni swe obserwacje, też nieprzypadkowy: kamienica, w której za młodu mieszkał Stanisław Lem.
W sierpniu zeszłego roku czytaliśmy „Dom dla Doma” z Łukaszem Orbitowskim na potrzeby audycji w PR24 („Posłowie”, w każdą środę po godz. 22.06) i nachwalić się nie mogliśmy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.