Gazeta zwraca uwagę, że szef ludowców często zarzuca politykom partii rządzącej butę, arogancję i wykorzystywanie pozycji do prywatnych celów, a okazuje się, że sam załatwia swoje osobiste sprawy, wykorzystując swoje stanowisko.
Tabloid przyłapał Kosiniaka-Kamysza na warszawskiej Sadybie przed jedną z aptek. Jak podkreśla dziennik, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że lider PSL został przywieziony po lekarstwa służbowym autem.
Polityk tłumaczył w rozmowie z "SE", że "w domu szybko potrzebowali leku", a akurat w tej aptece był dostępny najbliżej. – To była awaryjna sytuacja, miałem bardzo mało czasu – oświadczył.
Kosiniak-Kamysz powiedział dziennikarzom gazety, że nie pobiera tzw. kilometrówek z Sejmu. – Znacie mnie i wiecie, że nie nadużywam tego – argumentował.
Tabloid opublikował na swojej stronie internetowej kilka zdjęć, na których widać lidera ludowców wysiadającego z limuzyny i robiącego zakupy w aptece.
Czytaj też:
"Nie pamiętam w tej chwili". Kompromitacja Poncyljusza w RMF FM