W środę funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali nie tylko mieszkania Mariana Banasia oraz jego syna i córki, ale także 20 lokali należących do szefa NIK i jego rodziny. W przypadku Jakuba Banasia przeszukaniami objęto także samochód oraz pokój hotelowy, w którym akurat się zatrzymał. Około południa CBA zapukało także do drzwi siedziby Izby.
Z oficjalnych informacji białostockiej prokuratury - która nadzoruje śledztwo i akcje CBA wobec Banasia - wynika, że przeszukania mają związek ze słynną kamienicą, w której ludzie powiązani z półświatkiem prowadzili pokoje na godziny. Szef NIK miała zataić w swoich oświadczeniach majątkowych zyski z tego biznesu.
Wyprane 5 milionów
Onet twierdzi, że dotarł do dokumentów prokuratury, które mają świadczyć o tym, że śledztwo dotyczy poważniejszej sprawy i o wiele większej sumy, niż zyski z lokalu na godziny. Według portalu chodzi o co najmniej 5 mln złotych ("kwota nie mniejsza niż 5 milionów 50 tysięcy 358 zł 80 groszy").
Pieniądze te miały zostać wyprane, a agenci szukali dowodów na udział Banasia w tej operacji - donosi Onet. Z dokumentów ma wynikać, że prokuratura podejrzewa udział Banasia w "czynnościach mogących udaremnić, lub znacznie utrudnić stwierdzenie przestępnego pochodzenia środków pieniężnych pochodzących z czynów zabronionych".
Portal zaznacza, że źródłem owych wypranych milionów miały być przestępstwa skarbowe i ukrywana działalność gospodarcza. Grozi za to nawet 10 lat więzienia.
Onet podaje, że prokuratura nie odpowiedziała na żadne szczegółowe pytania w sprawie.
Czytaj też:
Pierwszy komentarz NIK po spotkaniu z Elżbietą Witek. "Nie wykluczamy innych kroków prawnych"Czytaj też:
Były europoseł usłyszał zarzuty ws. Marka Falenty. Kiedyś był już oskarżony o gwałt