O sprawie poinformowało Radio Zet. Grzegorz Braun pod pozorem tzw. kontroli poselskiej wtargnął w poniedziałek do Urzędu razem z grupą antyszczepionkowców. Domagał się wydania chronionych dokumentów. – Wszedł na siłę do mojego gabinetu, przerwał spotkanie. To rzuca się w oczy, to poczucie bezkarności pana posła, wręcz świadome lekceważenie zasad i przepisów – mówi rozgłośni Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
Zdaniem Cessaka takie zachowanie posła inspiruje do działań ekstremalnych wśród osób przeciwnych szczepieniom – fali hejtu, pogróżek, podpalania punktów szczepień. Jak mówi, teraz jest moment, żeby państwo odpowiedziało zdecydowanie, bo "z terrorystami się nie negocjuje" – opisuje Radio Zet.
Kontrola poselska czy przekroczenie uprawnień?
Chodzi o poniedziałkowy incydent w siedzibie URPL w Alejach Jerozolimskich w Warszawie. Grzegorz Braun wtargnął tam razem z grupą antyszczepionkowców. Parlamentarzysta domagał się dostępu do dokumentów dotyczących szczepień.
Jak mówił Grzegorz Cessak w TVN24, swoją obecność Braun miał uzasadnić możliwością przeprowadzenia kontroli poselskiej.
Poseł Konfederacji przekonuje, że do żadnego wtargnięcia nie doszło. "Preses Cessak twierdzi, że z grupą antyszczepionkowców wtargnąłem do biura pod hasłem "kontroli poselskiej". Polecam konkretnie 49 minutę relacji. Jak na dłoni widać, że o żadnym wtargnięciu nie ma mowy. Sami wydali przepustkę mediom! Panie Prezesie Grzegorz Cessak kontrola poselska nie musi być zapowiedziana, to nie jest spotkanie przy kawie i ciasteczkach. Zwłaszcza kiedy jest mowa o dzieciach, które planujecie poddać badaniom klinicznym, na które wydał pan pozwolenie już w kwietniu" – podkreśla Braun w mediach społecznościowych.
Cessak: Nie poddamy się
– Nie wycofamy się z tego, żeby dbać o zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów – oświadczył w poniedziałek prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych Grzegorz Cessak.
Szef URPL w rozmowie z TVN24 nazwał podpalenie mobilnego punktu szczepień i siedziby sanepidu w Zamościu "aktem terroru" i "barbarzyństwem".
– Bez względu na to, jak jest rozumiana wolność, to jeżeli ingerujemy w wolność drugiego człowieka, jego zdrowie i życie, to jest to po prostu barbarzyństwo, a nie wolność – powiedział Cessak.
Podkreślił, że należy szukać przyczyn takiego stanu rzeczy. Wskazał, że wpływ na te zdarzenia mogą mieć fake newsy podsycane przez ruch antyszczepionkowy.
Czytaj też:
Gliński przekonał swojego kuzyna, lidera grupy antyszczepionkowej, aby się zaszczepił