Kupując podrobione certyfikaty, ludzie ryzykują pieniądze, zdrowie i wolność - zauważa serwis w materiale poświęconym ukraińskiemu "czarnemu rynkowi covidowemu".
Większość regionów kraju jest w tzw. czerwonej strefie epidemicznej, gdzie z niektórych usług mogą korzystać tylko osoby posiadające zielony certyfikat covidowy (zaświadczenie o szczepieniu, negatywny wynik testu albo zaświadczenie o wyzdrowieniu). Na przykład, wchodząc do restauracji, klient okazuje taki certyfikat członkowi personelu (który również powinien być zaszczepiony).
Wraz z zaostrzeniem restrykcji wzrasta popyt na szczepienie; równolegle rośnie czarny rynek certyfikatów, a sprzedaż kwitnie online i offline – wskazuje BBC.
Skala problemu
Według portalu najczęściej próby zakupu certyfikatu kończą się tym, że oszust znika po przelaniu mu części pieniędzy. Jednak co piąta taka "transakcja" dochodzi do skutku.
Zgodnie z danymi policji i ministerstwa ochrony zdrowia według stanu z 2 listopada na Ukrainie wszczęto ponad tysiąc spraw karnych w związku z podrabianiem certyfikatów.
Za świadome posługiwanie się podrobionym dokumentem grozi kara do 850 hrywien (ok. 130 złotych), areszt do sześciu miesięcy albo ograniczenie wolności do dwóch lat. Zaś za tworzenie i zbywanie sfałszowanych dokumentów medycznych przewidziana jest grzywna w wysokości 17 tys. hrywien (2,6 tys. zł) albo pozbawienie wolności do nawet pięciu lat – informuje BBC.
Jeśli posiadacz podrobionego dokumentu zachorował i zakaził innych, również może ponosić za to odpowiedzialność karną; za to grozi pozbawienie wolności od pięciu do ośmiu lat – wskazuje serwis.
Ukraińskie władze planują zaostrzyć kary za podrabianie i korzystanie ze sfałszowanych certyfikatów. Odpowiednia ustawa przeszła pierwsze czytanie na początku miesiąca.
W pełni zaszczepionych jest ponad 8 z 41 mln mieszkańców kraju.
Czytaj też:
Pielęgniarki z Kalisza usłyszały zarzuty. "W mieście można było załatwić lewy certyfikat"Czytaj też:
Ukraina. Lekarze alarmują: To przekracza najgorsze oczekiwania