Niemiecka gazeta atakuje Polskę w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. "Umierają tam uchodźcy szukający ochrony w Europie, a ukraińscy uchodźcy są ciepło przyjmowani. Jak to możliwe?" – zastanawia się Caspar Shaller. Dziennikarz w swoim artykule stawia znak równości między imigrantami sprowadzanymi przez Łukaszenkę z Bliskiego Wschodu a uchodźcami uciekającymi przed wojną na Ukrainie.
Co ciekawe w swoim ustaleniach dziennik powołuje się na informacje uzyskane z "Grupy Granica", która wielokrotnie wchodziła w spór ze Strażą Graniczną, z powodu działań na rzecz osób, nielegalnie przekraczających granicę.
Jak przekonuje Shaller, "niezliczona grupa ludzi" utknęła na ziemi niczyjej pomiędzy dwoma państwami, gdzie "umiera z głodu i pragnienia, zamarza na śmierć lub umiera z powodu obrażeń zadanych im przez polskich lub białoruskich pograniczników". W "TAZ" przeczytamy również o tym, że polskie służby stosują nielegalne „pushbacki”.
"TAZ": Polacy to społeczeństwo morderców
Dalej dziennikarz niemieckiej gazety przekonuje, że Straż Graniczna bije uchodźców i spryskuje ich armatkami wodnymi w temperaturze poniżej zera oraz wyrzuca ich "z połamanymi kośćmi w las". Polskie służby - przekonuje Shaller - zabierają nielegalnym imigrantom telefony, butelki z wodą i jedzenie.
"TAZ" w swoim artykule przekonuje, że na granicy zginęło co najmniej 37 osób, a ponad 300 jest zaginionych i na pewno również nie żyje. Te dane gazeta wzięła od wspomnianej "Grupy Granica".
„W ciągu niespełna dwóch lat na granicy polsko-białoruskiej zginęło więcej osób niż w ciągu 50 lat na (ówczesnej) granicy między NRD a RFN” – przekonuje Shaller.
„Trzeba to jasno powiedzieć: funkcjonariusze, którzy wyrzucają ludzi z powrotem do morza lub zimą do lasu, są mordercami. Politycy, którzy nakazują ‚pushbacki‘ są mordercami. A społeczeństwo, które na to pozwala, jest społeczeństwem morderców” – uważa publicysta "TAZ".
Czytaj też:
W PE otworzono wystawę oczerniającą Polskę. Organizatorem PolkaCzytaj też:
Wąsik: Polski rząd czeka na ruch Mińska