14 czerwca rząd Niemiec przyjął pierwszą w historii kraju Narodową Strategię Bezpieczeństwa. Strategię ogłoszono dwa dni po paryskim szczycie przywódców Francji, Niemiec i Polski w formacie Trójkąta Weimarskiego. Jednak o Polsce w dokumencie nie ma ani słowa.
Zdaniem szefa Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej DGAP Guntrama Wolffa nie było to wprawdzie "zręczne" z dyplomatycznego punktu widzenia, jednak nie trzeba takiego kroku oceniać jednoznacznie negatywnie.
Dlaczego nie Polska?
Ekspert przekonuje, że wymienienie z nazwy jedynie dwóch partnerów, było to "świadoma decyzja". – Gdyby dodano także Polskę, to należałoby także wymienić Włochy, prawdopodobnie Holandię i wiele krajów – ocenił Wolff, cytowany przez Deutsche Welle.
– Ale oczywiście nie jest to zbyt zręczne. Gdy podkreśla się szczególnie Francję i USA, to naturalnie Polska i każdy inny kraj może zadawać sobie pytania, dlaczego o nich nie wspomniano – dodał. Wskazał, że w niemieckim dokumencie ani raz nie pojawia się także Wielka Brytania,, a to przecież "bardzo ważny kraj, mocarstwo atomowe". – Można zapytać, dlaczego nie możemy zdefiniować także naszych relacji z tym krajem, szczególnie w takich czasach – powiedział.
"Trzeba dokonać wyboru"
– A zatem nie jest to roztropne z dyplomatycznego punktu widzenia, ale trzeba było dokonać wyboru, czy wymieniamy tylko dwóch partnerów czy bardzo wielu, czy może w ogóle żadnego. To logika, która się zapewne za tym kryje – podkreśla Guntram Wolff.
Jednocześnie ekspert podkreśla, że w niemieckiej strategii "bardzo poważnie potraktowano" region Europy Środkowej i Wschodniej. – Przede wszystkim definiując Rosję jako największe zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa na świecie. Interesy bezpieczeństwa Europy Środowej i Wschodniej zostają w ten sposób uwzględnione – wskazuje analityk.
Czytaj też:
Niemcy stawiają Ukrainie dwa warunki członkostwa w UE