Miałem 15 lat i byłem uczniem II klasy LO, gdy został wybrany. Lat 16 lat, gdy przyjechał z pierwszą pielgrzymką do ojczyzny – byłem w papieskiej straży utworzonej prze młodzież warszawskiego KIK, którego siedziba mieściła się tuż przy trasie przejazdu Jego Świątobliwości na ówczesny Plac Zwycięstwa. To tam właśnie, na dzisiejszym Placu Piłsudskiego padły może najsłynniejsze papieskie słowa z jego pierwszego pobytu w Ojczyźnie już jako papieża. „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”. Pamiętam swoje – i nie tylko swoje – wtedy zmęczenie, a jednocześnie entuzjazm. Pamiętam wzruszenie podczas mszy świętej dla młodzieży pod akademickim kościołem św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. I to poczucie siły w nas, nastolatkach, „młodej Polsce”, gdy w kierunku Starego Miasta szły kolejne setki i tysiące młodych ludzi, zwykle zresztą zorganizowanych. Wtedy właśnie w czerwcu 1979 Polacy poczuli moc, Polacy się policzyli.
Jak przybycie mesjasza
Dla starszych ludzi, którzy większość dorosłego życia czekali na upadek komuny i niepodległość pielgrzymka papieża była jak przybycie mesjasza do Żydów. Ciocia mojej mamy, ś. p. Jadwiga Skórzewska, rodem z Wielkopolski (rodzina mieszkająca w Kaliszu już w XIX wieku) nie wytrzymała tych wzruszeń i doznała udaru przed telewizorem podczas transmisji, chyba ostatniej, papieskiej mszy podczas tej pielgrzymki, na Balicach w Krakowie. Wylądowała w szpitalu i wkrótce potem zmarła.
Polski papież nas zmienił. Z kolei nasz „młodopolski” entuzjazm okazywany w czasie jego kolejnych pielgrzymek „do siebie” i podczas audiencji na placu Świętego Piotra „nakręcał” Jego Świątobliwość, jeśli można użyć tego czasownika.
Jestem z Pokolenia JPII
Podczas drugiej pielgrzymki byłem we Wrocławiu na Partynicach i pamiętam funkcjonariuszy SB rozpuszczających plotki, że „papież nie przyjechał”. Zawsze wielkość zderza się z małością i zawsze wielkość zostaje, a małość ulatnia się z czasem.
Byłem też potem na trasie papieskiego przejazdu po ojczyźnie w np. Szczecinie, Tarnowie, Włocławku, Gdańsku (na Zaspie – spotkanie z młodzieżą w 1987), ponownie w Warszawie i Wrocławiu podczas Kongresu Eucharystycznego. Potem, już jako poseł na Sejm RP słuchałem Ojca Świętego w Polskim Parlamencie.
Tak, jestem z „Pokolenia JPII”.
Ryszard Czarnecki
Czytaj też:
11 maja – „dzień nietolerancji”Czytaj też:
Dzień Targowicy, dzień zdrajców
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.