Koniec świata. Zarządzanie poprzez strach

Koniec świata. Zarządzanie poprzez strach

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
Jan Bogatko | Świat ma na swym koncie ponad 150 końców świata, jeśli wierzyć różnym wyliczeniom. Minęły tysiąclecia, ale metody rządów strachu nie zmieniły się ani na jotę.

Początek wyglądał tak: Herhor wzniósł do góry obie ręce. A gdy tłum znowu ucichnął, arcykapłan zawołał silnym głosem:

– Bogowie! Pod waszą opiekę oddaję święte przybytki, przeciw którym występują zdrajcy i bluźniercy…

W chwilę później gdzieś nad świątynią rozległ się głos nadludzki:

– Odwracam oblicze moje od przeklętego ludu i niech na ziemię spadnie ciemność!

I stała się rzecz okropna; w miarę, jak głos mówił, słońce traciło blask. A wraz z ostatnim słowem zrobiło się ciemno jak w nocy. Na niebie zaiskrzyły się gwiazdy, a zamiast słońca stał czarny krąg otoczony obrączką płomieni…

Niezmierny okrzyk wydarł się ze stu tysięcy piersi. Szturmujący do bramy rzucili belki, chłopi upadli na ziemię…

– Oto nadszedł dzień śmierci! – zawołał jękliwy głos w końcu ulicy.

– Bogowie!... litości… święty mężu, odwróć klęskę! – zawołał tłum

(B. Prus, „Faraon”, T. II, Warszawa 1954, s. 398).

Świat ma na swym koncie ponad 150 końców świata, jeśli wierzyć różnym wyliczeniom. Ten najbardziej aktualny, który nastąpi w bliżej nieokreślonym „niebawem”, czeka nas teraz, o ile ludzkość nie przestanie grzeszyć klimatycznie i zgodzi się np. na rozwiązania energetyczne zaproponowane przez biznesmenów z New Religion, czyli lewicowych talibów. Przesłanie brzmi: ludzie zachowują się nieracjonalnie, niszcząc klimat, a tym samym wydają na siebie wyrok. Nie zniszczą oni klimatu, przyjmując nasze rozwiązania i płacąc za nie i na ich realizację. Czy coś innego mówił Egipcjanom za panowania Ramzesa XIII ubrany w lamparcią skórę, długą białą tunikę i czapkę Amenhotepa kapłan Herhor, wykorzystując astronomiczne zjawisko do manipulowania ludem? Od tego czasu minęły tysiąclecia, ale metody rządów strachu nie zmieniły się ani na jotę.

Cały artykuł opublikowany jest w 34/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także