Ostatnio firma Oknoplast ogłosiła, że premię frekwencyjną w ich zakładzie dostaną wyłącznie zaszczepieni. Czyli jedna trzecia z dwutysięcznej załogi – nie. Poszło o ok. 400 zł miesięcznie. Oknoplast wkrótce wycofał się ze swojej decyzji, nie wiadomo czy w obliczu groźby odejścia dużej części załogi czy przez zagrożenie bojkotem ze strony organizujących się przeciw firmie konsumentów. Chyba jednak przestraszyli się pracowników, bo po tej akcji nie dość, że odwołano te represje, to jeszcze dano wszystkim podwyżki. I słusznie – głupota i dyskryminacja musi kosztować.
Szkoła w czasach pandemii
W swoim artykule w „Do Rzeczy” zastanawiałem się jak to będzie z tą szkołą? Czy wszyscy co mają pójdą do szkoły i na uczelnie? Czy znowu dzieciaki będą się męczyć na zdalnym nauczaniu? Minister Czarnek złożył jednoznaczne deklaracje o braku przymusu szczepień wśród dzieci oraz wykluczeniu segregacji dzieci. Niestety te zapewnienia wkrótce zweryfikowała rzeczywistość realizacji zaleceń ministra. W przypadku wykrycia zakażenia u jednego dziecka na kwarantannę idą całe klasy, nieraz szkoły. Czyli rodzice zawieszają pracę i czekamy. Jednocześnie nasila się proceder, że w przypadku kwarantanny całej klasy do szkoły mogą wrócić tylko dzieci zaszczepione. To jak to jest z wykonywaniem zaleceń ministra? W Niemczech, które idą ostrzej od nas, jak zakazi się dzieciak (zazwyczaj pozytywnym testem) to na kwarantannie ląduję ci koledzy, którzy siedzieli obok pechowca.
W poprzednim wpisie przeanalizowałem mechanizm ADE, który ma doprowadzać do szybkiej utraty przeciwciał i gwałtownego rozprzestrzeniania się groźnych mutacji. Rzuciło się na mnie kilku wyrywnych, że – mylnie, przyznaję – uznałem doktora Roberta Malone za noblistę. Ale nikt się nie zmierzył z merytoryką jego tez. Dla wyrywnych, ale i ciekawych, proponuję inne źródło – polski PAP, w którym jeszcze w czerwcu zeszłego roku wspominała o tym dr hab. Ewelina Król z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego w trakcie wywiadu dla PAP. I co, też foliara?
Nie wiem co się dzieje, ale rząd wyraźnie się zawahał. Szedł na IV falę i lockdown, zapowiadał „ważne decyzje” na połowę sierpnia, potem na początek września. Wszystko było gotowe do obostrzeń, ale ostatnio zdjęto z obrad rządu kowidową ustawę, która miała mocno zaostrzyć kurs na obostrzenia, głównie pozbawiając obywateli kolejnych praw. Czy to oznacza, że rząd się wycofa? Nie wiadomo, ale obostrzanie u nas wymagałoby zmierzenia się z poniższą mapką zakażeń, na której – jak za Tuska – Polska świeci się na zielono na tle zachorowań w Europie.

Premier powinien ogłosić sukces
Gdybyśmy żyli w normalnym świecie to teraz z taką mapką w tle powinien stanąć premier i ogłosić, że się udało. A tu wychodzi jakbyśmy się tego cudu wstydzili. Bo zamiast tego wychodzi polski minister zdrowia i wieszczy pandemiczne czasy. W ogóle to mapka dziwna. No bo nie ma specjalnych problemów z przekraczaniem granic (poza wiadomą) i powinno być właściwie równo, a tu wirus wyraźnie zawraca na widok orła na słupach granicznych. Coś mi się wydaje, że to nie wirus, ale nasz sposób reagowania na niego robi te różnice. A więc przypomnę, że ta mapka to efekt kilku miesięcy wakacji i względnej laby co do DDM. Może by tak tego nie psuć, Panowie?
No bo jak wrócimy w te same tory, to czemu nie mamy dostać tych samych wyników? Niezastąpiony doktor Basiukiewicz opublikował u siebie częściowy bilans takich lockdownowych eksperymentów, tym razem na podstawie zapaści po nich służby zdrowia. Wygląda to na tyle słabo, że ja bym się zastanowił nad taktyką robienia tego samego w oczekiwaniu na inne rezultaty. Na skutek decyzji administracyjnych mieliśmy: ok. 77.000 zgonów pozaszpitalnych więcej, 68.000 zgonów więcej w ogóle, 2.000.000 hospitalizacji mniej, 13.000.000 osobodni hospitalizacji mniej, 20% hospitalizacji zapalenia płuc mniej i 150.000 rozpoznanych zapaleń płuc mniej.
A mamy kryzys z ratownictwem medycznym, które rozpoczęło strajk. Ratowników medycznych minister Niedzielski zastąpił strażakami. Ulica przeprowadza ciąg logiczny, że teraz wypada zastąpić zajętych strażaków policją, policjantów strażą miejską, zaś strażników miejskich – ochroniarzami z Tesco. Tylko kto wtedy będzie bronił marketów? Może zwolnieni za strajk ratownicy medyczni? W końcu to koło musi się gdzieś zamknąć…
Znowu wysyp wróżek na temat tego jak to nas znowu wirus skosi i że wina będzie po stronie nieSzczepanów. Ciekawy obrazek z przeszłości: prof. Tomasz przypomina wpis z marca tego roku, w którym Patrick House M.D. prosił by w czerwcu (sorry – pisownia autora): „Mam do was prośbę – zaciśnijcie zęby i uważajcie na siebie jeszcze 2-3 miesiące. Do tego czasu mutant brytyjski powinien przetrzebić 40-50letnich foliarzy z drogi krzyżowej bąkiewicza, autobusu brałna i spaceru warchoła. Zwłaszcza, że w kwietniu będą już szczepionki J&J”. Takie to „życzenia śmierci”, dobrze, że czasami się nie spełniają. Ile było już takich, a ile jeszcze będzie?
Odpłatne szczepienia od przyszłego roku?
Na koniec kowidowych wieści: ja wiedziałem, że dochodzimy do granic absurdu, ale daję się zaskakiwać codziennie. Mamy wieści o wprowadzeniu odpłatnych szczepionek od przyszłego roku. (A więc będą jeszcze jakieś fale szczepień oprócz tych dwóch? A może to ma zachęcić nieSzczepanów do szczepień, póki są darmowe? Kolejna zachęta po hulajnogach? A propos – niedługo rozstrzygnięcie loterii i pojawią się pierwsi zwycięzcy, mam nadzieję, że nie z NOP-ami). Popatrzmy na to ze spokojem i rozłóżmy to na czynniki pierwsze. Mamy dwa wyjścia i oba słabe. Władza może wprowadzić obowiązek szczepień i kazać sobie za niego płacić. To wyjdzie jakby nakładała na nas swego rodzaju podatek, oczywiście i tym razem – dla naszego, tym razem zdrowotnego dobra. Jak nie ma obowiązku, a tylko „dobrowolny przymus” poprzez segregację sanitarną i dyskryminację niezaszczepionych, to będzie to jedynie oferta dla dowolnego korzystania. Z tym, że to zaszczepieni zostali wciągnięci w tę pułapkę. Wiadomo przecież, że taktyka dealera polega na tym, że pierwsze porcje są za darmo a w miarę uzależnienia się klienta (tfu – pacjenta) pojawia się cena, która rośnie. Ale czy państwo to dealer? Trzeba zajrzeć do konstytucji.
Ale wróćmy na ziemię. Jak już pisałem – w ramach zielonej rewolucji czekają nas nieciekawe, skokowe podwyżki cen energii. Napomyka już o tym rząd, zwłaszcza, że brakuje chętnego na obsadzenie stanowiska ministra, który miałby o tym ludowi powiedzieć. To tam musi być gorzej niż w zdrowiu, bo w tym obszarze mamy przecież obsadzonego ministra, a więc w opiece zdrowotnej ma być lepiej niż w energii? Brrr… No tak, bo jak się weźmie na papier wyliczenia szczegółowe, to się może – nomen omen – zrobić zimno. Władysław Gawroński wyliczył, że:
„Ze względu na wstępny zarys wprowadzenia „fit for 55” mamy (dla kosztu praw do emisji CO2 wynoszącym 60€/tona):
– deficyt uprawnień, który think-tank Forum Energii oszacował na 660 mln uprawnień,
– koszt tych uprawnień – 40mld €,
– po uwzględnieniu wszystkich dostępnych środków lukę inwestycyjną w Polsce oszacowano na aż 93 mld euro – 420mld PLN,
– zmniejszenie konsumpcji przez gospodarstwa domowe o wartości 100 mld euro (KOBIZ),
– cena energii elektrycznej – 400 PLN/MWh,
– koszt importu energii elektrycznej – ponad 3,5mld PLN,
Niezależne thin-tanki podają że rozszerzenie praw do emisji CO2 na inne gałęzie gospodarki (transport, budownictwo) doprowadzi do szybkiego skoku ceny uprawnień w okolice 170€/tona,
Wówczas powyższe liczby wynoszą:
– 660mln uprawnień – koszt wynoszący ok 110 mld € = 495 mld PLN,
– średnioroczny koszt luki praw do emisji CO2 – 70mld PLN,
– po uwzględnieniu wszystkich dostępnych środków lukę inwestycyjną w Polsce oszacować można na 165 mld euro – 730mld PLN,
– cena energii elektrycznej – ponad 900 PLN/MWh,
– koszt importu energii elektrycznej – ponad 7mld PLN.
Jak widać są to kwoty o wiele wyższe niż te które ma otrzymać Polska z EU (770mld PLN).
Dodatkowo Polska gospodarka utraci trwałe miejsca pracy w:
– energetyka zawodowa – ponad 24 000 (ponad 40% ogólnie zatrudnionych),
– górnictwo – ok 50 000,
– branży energochłonnej – szacuje się ponad 100 000,
– motoryzacyjna,
Na każde trwałe miejsce pracy w branżach górniczej, energetyki zawodowej oraz energochłonnej przypada 7 trwałych miejsc w kooperacji.
Mówimy więc o utracie ponad 500 000 trwałych miejsc pracy.
Od początku wspominam że w przypadku takiej formy zielonego ładu, niestety Polska gospodarka nie będzie beneficjentem tych zmian a raczej krajem który poniesie poważne koszta (nie tylko materialne ale i także bezpieczeństwa energetycznego).
Jedyna możliwość odwrócenia tego trendu to:
– zmian w zielonym ładzie,
– zrezygnowanie z zielonego ładu (równoważne z wyjściem z EU)”.
I nie dziwota, że nie ma odważnego, co by to ludowi ogłosił.
Kończmy cytatkami, w nadziei, że może będzie choć nie lepiej – to weselej. AndrzejRysuje konstatuje (rymneło się) nasz smutny stan sytuacji geopolitycznej: „Z Rosją kosa, z Białorusią kosa, z Unią kosa. Za chwilę jeszcze Bałtyk zerwie zaślubiny”.
Na koniec smutno-tragiczne, bo to w końcu śmierć, ale jak opisana: „Ksiądz Zdzisław S. nie żyje. Proboszcz katedry na Wawelu miał 67 lat. Zabił dzwon Zygmunt”.
Jerzy Karwelis
Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.
Czytaj też:
Mutacje. Z deszczu pod rynnęCzytaj też:
Zaraza. Neverending story?
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl