Tabloid opisuje sytuację z piątku. Samochód wiozący Tuska i Grabca rozpędził się w terenie zabudowanym do 106 km/h. Zbyt szybka jazda kierowcy polityków PO miała miejsce na ulicy Jana III Sobieskiego w Warszawie.
Poproszony o komentarz do sprawy, poseł Grabiec nie krył zaskoczenia.
– Nic nie wiem, żeby nasz kierowca łamał przepisy. Ja nie miałem tego świadomości – powiedział w rozmowie z "Faktem". Polityk obiecał także, że wyjaśni sprawę i przyznał, że nie należy przekraczać dozwolonej prędkości.
Tusk bez prawa jazdy
To nie pierwsza sytuacja, w której były premier ma do czynienia ze złamaniem przepisów o ruchu drogowym. Pod koniec listopada przewodniczący Platformy Obywatelskiej stracił prawo jazdy za zbyt szybką jazdę.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Wiśniewo koło Mławy na Mazowszu. Donald Tusk jechał przez teren zabudowany z prędkością 107 km/h. Policja ukarała go mandatem w wysokości 500 zł.
– Przed godz. 11 w miejscowości Wiśniewo (k. Mławy) policja zatrzymała 64-letniego kierowcę skody, który w terenie zabudowanym przekroczył prędkość o ponad 50 km/h. Zostało mu zabrane prawo jazdy i dostał mandat – poinformowała rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Mławie asp. szt. Anna Pawłowska.
Funkcjonariuszka nie potwierdziła, że chodzi o Donalda Tuska, ale w innych źródłach dziennikarze Interii ustalili, że chodzi właśnie o przewodniczącego Platformy.
Sam Tusk potwierdził te doniesienia, publikując wpis na Twitterze. "Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji" – oświadczył szef PO.
Czytaj też:
Skandaliczne wystąpienie Tuska. Suski: Kolejny jego wygłupCzytaj też:
"Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy i sznur i gałąź pod ciężarem zgięte". Tusk dedykuje Dudzie poemat