DoRzeczy.pl: W Polsce w ostatnich tygodniach obserwujemy wzrost liczby nadmiarowych zgonów, których przyczyną był najczęściej koronawirus. Jakie błędy popełnia się tutaj najczęściej?
Dr Włodzimierz Bodnar: W Polsce nie leczy się przyczyny choroby tylko objawy, dlatego nie może być inaczej. Pojawiają się nadmiarowe zgony. Wszystko, co się dziś dzieje w obszarze leczenia koronawirusa, jest leczeniem objawowym. Nie ma dziś żadnego udowodnionego leku przeciwwirusowego. Jestem jedynym lekarzem w Polsce, który otwarcie zaproponował i wprowadził leczenie przyczynowe. Nieważne, czy będziemy leczyć amantadyną, czy innym lekiem. Amantadyna może być jednym z leków, który hamuje wirusy. Podkreślam, że jednym z leków, a nie jedynym lekiem, o czym pisałem już dawno. Dlatego zaproponowałem leczenie przyczynowe.
Może powinno się masowo uświadamiać pacjentów, żeby sami prosili lekarzy o leczenie?
W Polsce pacjent nigdy nie miał nic do powiedzenia w leczeniu, dlatego trudno w tym miejscu winić pacjenta. Zawsze lekarz wie lepiej, nie słucha potrzeb pacjenta. W USA, czy w Niemczech pacjenci rozmawiają z lekarzami i umawiają się na konkretne leczenie, wiadomymi lekami. Pacjent ma takie prawo, a w Polsce jest inaczej. Jeżeli pan prof. Flisiak, albo prof. Simon czy inni mówią w ten sposób: pacjent brał amantadynę, a jednak zmarł, ja odpowiadam krótko: jeżeli pacjent brał amantadynę na pierwszym etapie, hamujemy chorobę i nie ma żadnych powikłań i lek jest wystarczający.
Jeżeli mówimy o drugim etapie choroby, gdzie pojawiają się powikłania, to amantadyna nie jest jedynym lekiem, tylko jednym z leków. W Polsce sytuacja wygląda tak, że pacjent leczy się amantadyną, czy sam, czy prowadzony przez lekarza, a nie leczy się zapalanie płuc, więc stan pacjenta się nie polepszy. Zapalenie płuc jest samo w sobie chorobą już niebezpieczną, wręcz śmiertelną. Pacjent trafia na oddział i zaczyna się leczyć mu zapalenie płuc, jednak wówczas odstawia mu się lek przeciwwirusowy. Pacjent ma zerową odporność, więc organizm nie ma jak się bronić, dlatego wirus wraca bezkarnie. Dlatego co z tego, że leczymy zapalenie płuc, jeżeli choroba się nie cofa, bo wirus jest agresywny, płuca się nie cofają, a pacjent umiera. Gdyby pacjenci byli leczeni amantadyną i antybiotykami, sterydami i innymi lekami, moglibyśmy zobaczyć jakie są efekty. Jeżeli nie leczy się pacjentów lekami przeciwwirusowymi, to skutkiem jest śmierć. Nie jest prawdą, że ktoś ich skutecznie leczy.
Pojawiają się w różnych media m.in. w "Gazecie Wyborczej" artykuły, w których czytamy, że amantadyna jest szkodliwa dla człowieka. Jak pan na to odpowiada?
W prosty sposób. Pytam, dlaczego nasze instytucje i organy jak: Agencja Badań Medycznych, Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, Narodowy Instytut Leków, Ministerstwo Zdrowia, Komisje bioetyczne oraz inne organizacje zatwierdzają leczenie amantadyną? Dlaczego lek jest sprzedawany w aptekach od dziesiątek lat? My mając zgodę, nakładamy amantadynę na wszystkie inne leki w terapii. Nigdy nie było przeszkód. Jeżeli "Gazeta Wyborcza" powołuje się na rozmowę z panią profesor, która twierdzi, że lek jest toksyczny, to pytam gdzie była Komisja bioetyczna i Ministerstwo Zdrowia, które zatwierdziło badanie przeprowadzone w Katowicach? Niech każdy z profesorów, czy Flisiak, Simon czy Horban, pochwalą się jakie mają efekty leczenia pacjentów z COVID-19? Ja mam w przychodni udokumentowane przypadki, gdzie nawet przy zajętych 60-70 proc. płuc u pacjenta, uda się go wyciągnąć. Niestety, przy standardowym leczeniu koronawirusa w Polsce (bez amantadyny), po roku czasu pacjent nadal ma zmiany w płucach. Dla mnie jest inwalidą i nie możemy mówić o jakichkolwiek osiągnięciach leczenia w Polsce. Jeżeli ktoś chce się nauczyć leczyć, powinien przyjechać do mnie, chętnie pokażę.
Jak pan odnosi się do wprowadzanych w Polsce restrykcji?
Oczywiście należy prawidłowo izolować pacjentów, ale nie wolno nikogo siłą zamykać w domu. Można szczepić, ale nigdy nie zgodzę się z przymusem szczepień, bo musi być zgoda na leczenie pacjentów. Bez tego nie osiągniemy efektów. Pamiętajmy, że chorują i umierają również osoby szczepione. Dlaczego mamy ich nie leczyć? Ja tygodniowo przyjmuje wielu pacjentów, którzy byli szczepieni, a przychodzą z zapaleniem płuc. To jest skandal w biały dzień, żeby pacjentów nie leczyć.
Czytaj też:
Ekspert tłumaczy na Komisji Zdrowia, dlaczego szczepienia nie redukują transmisji wirusaCzytaj też:
Rzecznik rządu wskazał największe wyzwanie w walce z COVID-19
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.