Lisicki: Nie rozumiem, dlaczego posłowie PiS uparli się żeby wywoływać dalszą panikę

Lisicki: Nie rozumiem, dlaczego posłowie PiS uparli się żeby wywoływać dalszą panikę

Dodano: 
Paweł Lisicki, red. naczelny „Do Rzeczy”
Paweł Lisicki, red. naczelny „Do Rzeczy”Źródło:PAP / Arek Markowicz
Lex Hoc to klasyczny przykład strzału w kolano – uważa Paweł Lisicki. – Polityka segregacyjna odstręczy od PiS-u część zwolenników – ocenia.

Ważą się dalsze losy projektu ustawy druk nr 1846, określanego też jako "lex Hoc", "ustawa segregacyjna" bądź "ustawa o weryfikacji covidowej".

Lisicki: Ludzie dostrzegają fałszywość pandemicznej opowieści

Redaktor naczelny „Do Rzeczy” komentował politykę covidową rządu w rozmowie z Adrianem Kowarzykiem na antenie Radia WNET.

Publicysta zwrócił uwagę, że straszenie kolejnymi falami koronawirusa przestaje działać. – Są to gry prowadzone za pomocą statystyki, które mają na celu zastraszenie Polaków i wymuszenie na nich szczepień na COVID – ocenił.

– Ludzie w coraz większym stopniu rozumieją fałszywość tej pandemicznej opowieści i dlatego trudno będzie ich zachęcić i przymusić do przyjmowania kolejnych dawek – zaznaczył.

Lisicki zwrócił uwagę na to, że polityka obostrzeń i tzw. paszportów covidowych nie przynosi deklarowanych i oczekiwanych efektów. Podał przykład Australii, która totalitarnych obostrzeń i jednocześnie zaszczepienia prawie 80 proc. populacji, odnotowuje obecnie najwyższe wskaźniki zakażeń i zgonów od początku pandemii.

– W zeszłym tygodniu w „Do Rzeczy” ukazała się rozmowa z doktorem Milewskim, który porównał ilość osób hospitalizowanych w roku 2020 z rokiem 2019. Pandemia polegająca na tym, że mamy o 2 miliony mniej hospitalizacji w okresie największej pandemii jest czystym absurdem. To pokazuje do jakiego stopnia jesteśmy więźniami pewnej psychozy i jak ona się rozmija ze stanem rzeczywistym – powiedział Lisicki.

Redaktor naczelny "Do Rzeczy" przytoczył kilka przykładów kuriozalnych sytuacji związanych z pozornym przestrzeganiem rządowych restrykcji, również przez tych, którzy je ustanawiają.

– Część polityków straszliwie się sroży i udaje, że podejmuje nieprawdopodobnie ważne decyzje. Ta retoryka ma się często nijak do rzeczywistości (…) W Polsce mamy we wtorek 19 tys. przypadków zakażeń. Możemy sobie zobaczyć dane z Francji czy Wielkiej Brytanii, gdzie oczywiście mamy większą liczbę ludności, ale tam liczba zakażeń jest wielokrotnie wyższa niż w Polsce. Stopień zaszczepienia też jest dużo wyższy. Oznacza to, że ten system po prostu nie działa. Można w nieskończoność opowiadać o straszliwej grozie, wzbudzać strach i domagać się dalszych zabezpieczeń, ale to jest szkodliwe – powiedział.

Lex Hoc to klasyczny przykład strzału w kolano PiS

Lisicki ocenił, że w związku z tym z czysto politycznego punktu widzenia rząd działa na swoją niekorzyść.– Nie rozumiem, czemu się uparli żeby wywoływać dalszą panikę i psychozę. Nie rozumiem też, co miałoby im to dać politycznie? –mówił publicysta. Wskazał, że przecież polityka segregacyjna odstręczy od PiS-u część zwolenników, a z pewnością nie przyciągnie tych, którzy i tak domagają się znacznie bardziej radyklanych restrykcji.

– Sytuacja, w której rząd dopuszcza, żeby jego przedstawiciele opowiadali publicznie takie rzeczy jak np. prof. Horban i straszyli nieustanie Polaków, to jest uderzenie w interes publiczny – stwierdził.

Publicysta zauważył, że zarówno na świecie, jak i w Polsce rośnie grupa polityków, którzy coraz odważniej przeciwstawiają się politykom opartym na restrykcjach i segregacji obywateli. W Polsce to przede wszystkim Konfederacja i grupa posłów Solidarnej Polski i PiS skupiona wokół poseł Anny Marii Siarkowskiej.

Lisicki zwrócił też uwagę, że na szczęście w Polsce pod względem obostrzeń sytuacja nie jest najgorsza. – Ja odcedzam opowieści pana Niedzielskiego czy innych polityków od rzeczywistej polityki. W sensie rzeczywistym sanitarny reżim jest wyjątkowo łagodny. Więcej jest gróźb i straszenia, niż rzeczywistych działań – stwierdził.

Redaktor naczelny "Do Rzeczy" zwrócił też uwagę, że definicja osoby „w pełni zaszczepionej” jest w ostatnim czasie ruchoma i wkrótce może oznaczać zupełnie co innego. – Głównym problem polega na tym, że z biegiem czasu zmienia się definicji osoby w pełni zaszczepionej –mówił.

Czytaj też:
Republikanin objął urząd. Natychmiastowy zakaz maskowania uczniów
Czytaj też:
Ustawa segregacyjna. Poseł PiS: W mojej ocenie nie zostanie przyjęta
Czytaj też:
Ekspert ostrzega: Bardziej narażeni są ci, którzy ulegają covidowej panice
Czytaj też:
Debata ekspertów. Dr Basiukiewicz o szkodliwości restrykcji

Źródło: Radio WNET, YouTube/ DoRzeczy.pl
Czytaj także