Gorzkie owoce fałszywych ambicji UE

Gorzkie owoce fałszywych ambicji UE

Dodano: 
Europoseł EPL Esteban González Pons
Europoseł EPL Esteban González Pons Źródło:PAP/EPA / Giuseppe Lami
Od rana do wieczora, na każdym posiedzeniu różnych komisji Parlamentu Europejskiego i debat na sesjach plenarnych, najczęściej lansowanym słowem jest słowo "ambicja".

UE musi być ambitna, cele muszą być ambitniejsze, procenty coraz wyższe... etc. Do realizacji ambitnych celów UE tworzy instrumenty finansowe, którymi niepodzielnie włada i za pomocą których szantażuje, przeważnie kraje słabsze gospodarczo, lub rządzone przez ugrupowania prawicowe.

Jeśli padają pytania, jakie będą koszty takich, czy innych ambicji UE, zapada milczenie, lub niechęć do rozmów o szczegółach, co do najszlachetniejszych celów, wśród których jest też pomysł na stworzenie superpaństwa europejskiego.

W myśl hasła ambitniejsza Europa pojawił się np. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, którego celem jest pomoc państwom, których energetyka oparta jest na węglu. I od razu w zasadach finansowania tego Funduszu pojawił się zapis, że "państwa członkowskie, które nie zobowiązały się jeszcze do realizacji celu, jakim jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r., otrzymają jedynie 50% planowanego przydziału środków".

Już wiadomo, że planowany jest europejski Społeczny Fundusz Klimatyczny, który ma pochodzić z podatku od paliw, którymi obecnie opalamy domy i od tankowanego przez kierowców paliwa. Jego dzielenie też będzie uznaniowe, podobnie jak uznaniowe i bezpodstawne zatrzymanie przez Komisję Europejską należnych Polsce środków na realizację planu odbudowy po pandemii.

W tym ostatnim, po-pandemicznym instrumencie (NGEU) dla "prawdziwych", najambitniejszych Europejczyków nie jest ważne to, że pandemia dotknęła osoby i firmy o różnych poglądach politycznych, ale ważniejsze jest dla nich obalenie mało ambitnych rządów prawicowych. Oczywiście za tę pomoc w obalaniu prawicy, jakoś trzeba płacić ambitnym liderom UE. Scenariusz zapłaty jest przygotowany!

Do Polski wkrótce, jeszcze w tym miesiącu, przyjedzie delegacja UE w składzie, której będzie hiszpański europoseł z EPP (z ugrupowania chrześcijańskiego ponoć), lustrator UE do oceny polityki prawicy w Polsce, pan E. González Pons, który obwieści, że Rzeczypospolita Polska powinna mieć większe ambicje, jak chodzi o kreacje władz w Naszej Ojczyźnie. Jeśli tych ambicji Polska nie będzie chciała mieć, to nie dostanie też należnych jej z UE pieniędzy.

Nieco wcześniej, zapewne przed przyjazdem europoselskiej inspekcji, w sukurs polskiej opozycji przyjdzie TSUE, który obwieści, że w Polsce nie ma praworządności. A jeśli tak jest, jak orzeknie Trybunał, to w dyskusjach o pieniądzach, Polska może być tylko uwzględniona wtedy, gdy ambitnie będzie płacić swoje składki do Unii Europejskiej.

Oczywiście PO, PSL, Lewica, Polska 2050 z tą delegacją unijną i z wyrokiem TSUE mają dużo wspólnego. Wiemy nawet, że całe to polskie, jakże ambitne, nowoczesne, europejskie, towarzystwo tylko czeka, żeby polski Kowalski, polski samorządowiec nie otrzymał żadnej pomocy z UE, bo wtedy przy wyborach będzie łatwiej wygrać z prawicą, która od lat realizuje program gospodarczy i społeczny, o jakim nie śniło się nigdy Panom Tuskom czy Hołowniom.

Dobry program dla wyborców może jednak nie wystarczyć, bo szum informacyjny przesłania prawdę i rezultaty. Operowanie ambicjami, jako niepoliczalną kategorią wyborczą nic nie kosztuje. Każdy przecież może ogłaszać swe ambicje, ale nie każdy może się pochwalić wynikami swych dokonań. Niedorzeczne ambicje owocują gorzkimi owocami.

Dr Bogdan Rzońca – europoseł Prawa i Sprawiedliwości

Czytaj też:
Jaki: TSUE to polityczne narzędzie niesprawiedliwości

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także