"Morawiecki postanowił zaryzykować". Warzecha: Zgadzam się z Ziobrą

"Morawiecki postanowił zaryzykować". Warzecha: Zgadzam się z Ziobrą

Dodano: 
Łukasz Warzecha, publicysta "Do Rzeczy"
Łukasz Warzecha, publicysta "Do Rzeczy" Źródło:YouTube / Łukasz Warzecha
Publicysta "Do Rzeczy" jest przekonany, że Komisja Europejska wkrótce wykorzysta wyrok TSUE w sprawie mechanizmu warunkowości do wymuszenia na Polsce określonych zmian w prawie.

Polska i Węgry przegrały w środę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie stwierdzenia niezgodności rozporządzenia Komisji Europejskiej z unijnym prawem. Przepis wydany przez KE w grudniu 2020 roku wprowadzał tzw. mechanizm warunkowości, który wiąże wypłatę unijnych środków z zasadą praworządności.

Premier Morawiecki ocenił orzeczenie TSUE jako "niesprawiedliwe". Z kolei europejscy i unijni politycy przyjęli je z zadowoleniem. Wyrok trybunału może mieć z kolei przełożenie na krajową politykę. Lider Solidarnej Polski otwarcie skrytykował szefa rządu za zgodę na przyjęcie mechanizmu warunkowości wyrażoną na jednym z unijnych szczytów, który odbywał się w minionym roku. Zbigniew Ziobro zapowiedział także wyznaczenie politycznych "czerwonych linii", których przekroczenie przez Prawo i Sprawiedliwość będzie oznaczało rozpad Zjednoczonej Prawicy.

KE będzie naciskać na Polskę

Tymczasem komentujący środową decyzję TSUE publicysta "Do Rzeczy" wskazuje, że Komisja Europejska otrzymała do ręki bat, którego będzie mogła użyć przeciwko Polsce.

– Absolutnie spodziewam się, że to rozporządzenie zostanie wykorzystane przeciwko Polsce, by wycofać wszystkie reformy dokonane w wymiarze sprawiedliwości. Ważne jest to, że procedurę warunkowości inicjuje Komisja Europejska. Tutaj mamy partnera do układania się, ale KE dostaje do ręki bat – stwierdził Łukasz Warzecha.

Publicysta pyta z jakiego powodu polski rząd zdecydował się zaskarżyć unijne rozporządzenie, skoro od początku było wiadomo, że są małe szanse na wygraną przed trybunałem UE. Odniósł się także do wyjaśnień premiera, które ten składał tuż po zakończeniu szczytu.

– Po negocjacjach premier odwoływał się do tzw. konkluzji szczytu, twierdząc, że to określają, kiedy będzie można wykorzystywać ten mechanizm. Tyle tylko, że to deklaracja polityczna, a nie litera prawa. Inna rzecz, że prawo europejskie jest dziwną konstrukcją. Takie konkluzje mają trochę większą, niż zwykła deklaracja polityczna, ale jednak liczy się to, co zapisane w rozporządzeniu – powiedział.

Unijne wartości

Warzecha przypomniał, że w zaskarżonym rozporządzeniu znalazło się odwołanie do art. 2 Traktatu o UE, który ogólnie opisuje, czym są wartości UE.

– Tam jest mowa o cechach państwa praworządnego, które można definiować różnie. W art. 4 rozporządzenia mamy już szeroki katalog przesłanek do uruchomienia nowego mechanizmu. On co prawda rzeczywiście jest opisany tak, że dotyczy to wykorzystywania środków unijnych, ale zarazem jest to zrobione bardzo szeroko – wyjaśnił publicysta "Do Rzeczy".

– Gdyby tego mechanizmu nie było, to byłby tylko jeden, oparty na art. 7. Ta procedura wymaga jednomyślności w Radzie UE. Tutaj z kolei tego warunku nie ma. Zastosowanie tego instrumentu zależy od tego, czy będzie wola polityczna, ale mogliśmy zapobiec jego stworzeniu. Zgadzam się tutaj ze Zbigniewem Ziobro, ale premier Morawiecki potrzebował sukcesu na szybko, że postanowił zaryzykować – dodał Łukasz Warzecha.

Czytaj też:
Opcje Kaczyńskiego
Czytaj też:
Warzecha: Projekt ustawy 1981 został napisany jak manifest komunistyczny

Źródło: Siódma9
Czytaj także