DoRzeczy.pl: Napisał pan w mediach społecznościowych, że Rosja w pierwszych godzinach inwazji na Ukrainę nie osiągnęła swoich celów. Dlaczego?
Grzegorz Kuczyński: Przede wszystkim chodzi o sparaliżowanie w ciągu pierwszych godzin lub góra doby ukraińskiego systemu dowodzenia i kontroli oraz zniszczenie broni i systemów przeciwlotniczych sił ukraińskich. Ani jedno, ani drugie nie zostało zrealizowane. Ukraińcy nadal dysponują siłami powietrznymi, a obrona przeciwlotnicza działa, podobnie jak system dowodzenia i kontroli.
Dziwne, że Rosjanie wkroczyli na lądzie już wczoraj, niemalże na równi z kampanią ataków powietrznych, co może wskazywać, iż zakładali, że ataki szybko sparaliżują Ukraińców. Ale tak się nie stało. Biorąc pod uwagę siły zgromadzone przez Rosję i fakt, że Rosja od początku miała przewagę nad Ukrainę taką, że to ona decydowała o momencie, miejscu i sposobie uderzenia, to niemal dwie doby od uderzenia i rozpoczęcia operacji wojskowej, jeśli można mówić o terytorialnych zdobyczach, to gównie na południu kraju.
Rosjanie próbują zdobyć Kijów. Jak to wygląda?
Próbują i to jest kluczowa bitwa. Rosjanie próbują jak najszybciej dotrzeć do stolicy, nawet nie atakując, tylko omijając miasta leżące po drodze.
Prezydent Ukrainy powiedział, że jest pierwszym celem Rosjan, a następnym jest jego rodzina. W grę może wchodzić nawet porwanie. To możliwe?
Możliwe. W obecnej sytuacji chyba najlepszym rozwiązaniem byłaby ewakuacja najważniejszych osób w państwie, w tym wojskowych do bezpiecznego miejsca. Biorąc pod uwagę możliwości dywersyjne i fakt, że Rosjanie z pewnością wybudowali sieć swoich szpiegów, również zdrajców, to nie jest zbyt bezpiecznie. Mamy również informacje, że rosyjski Specnaz przebiera się w mundury ukraińskie i próbuje infiltrować Kijów. Skoro generalne cele wyznaczone przez Moskwę nie został zdobyte w zakładanym tempie, najwyraźniej uznano, że najszybciej zakończy się konflikt likwidując przywództwo obecnego państwa ukraińskiego. Proszę spojrzeć, co wcześniej mówił Putin o tzw. denazyfikacji Ukrainy. Następnie mamy spotkania z członkami Rady Bezpieczeństwa, gdzie wyrażał się o władzach Ukrainy bardzo ostro i brutalnie, mówił o nazistach i walce z nimi. To pokazuje jakąś obsesję Putina na punkcie rządzących Ukrainą.
To jakaś zemsta?
Nie jest tajemnicą, że Zełenski irytuje Putina bardziej, niż kiedyś Petro Poroszonko. Zełenski jako nuworysz w polityce dość ostro postawił się Putinowi, więc w mojej ocenie mamy do czynienia z opcją zemsty na politykach, którzy mu się przeciwstawili i okazali się stanowczy, czy nawet w niektórych sytuacji go ośmieszali. Dlatego pojawiają się listy proskrypcyjne lub informacje o tym, że niektórych polityków trzeba wręcz zamordować.
Na pierwszy rzut oka Rosjanie robią, co chcą na Ukrainie i biorą co chcą. Czy może jest inaczej?
Oczywiście, że Ukraina się broni. Gdyby Rosjanie brali co chcą, to po dwóch dobach sprawa byłaby załatwiona, a jednak straty po stronie rosyjskiej są dość duże. Dlatego nie przesadzałbym z tą potęgą rosyjskiej armii. Oczywiście, że rosyjska przewaga jest tak duża, że prędzej czy później uda się zdławić opór Ukrainy, jednak nie można mówić, że idzie im łatwo. Pamiętajmy, że Rosjanie mogą bombardować i mordować ludność cywilną, tylko to będzie naród na zawsze wrogo już nastawiony do Moskwy. Można powiedzieć, że Rosja atakiem na całą Ukrainę i jej ludność zyskała nowego wroga, którego będzie miała przez dziesiątki lub setki lat. To przepaść, której już nie da się zasypać, niezależnie od tego jakie warunki pokoju będzie próbował narzucić Putin.
Czytaj też:
Biełsat: Ukraińcy odbili Wyspę WężyCzytaj też:
Rosja zawieszona w prawach członka Rady Europy
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.