Moskwa „walczy z faszyzmem”. Broni się przed „agresją” i „wyzwala bratnią Ukrainę”. Większość Rosjan święcie wierzy w kremlowską propagandę, popierając nie tylko „operację specjalną”, lecz także ewentualną wojnę z Zachodem.
Tysiące ludzi 18 marca na moskiewskim stadionie Łużniki świętowały ósmą rocznicę aneksji Krymu. Czyli – według oficjalnej terminologii – „ponownego zjednoczenia” półwyspu z rosyjską macierzą. Osiem lat temu Władimir Putin bił rekordy popularności. Nawet najbardziej opozycyjni i prozachodni politycy z Nawalnym na czele bali się otwarcie zanegować słuszność bezkrwawej aneksji terytorium, które Rosjanie zawsze uważali za swoje. Obecna wojna jest krwawa, dlatego poparciem cieszy się mniejszym, ale i tak ogromnym.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.