"To oczywiste, że nie on decyduje o polityce Niemiec". Politolog mocno o Scholzu

"To oczywiste, że nie on decyduje o polityce Niemiec". Politolog mocno o Scholzu

Dodano: 
Olaf Scholz, kanclerz Niemiec
Olaf Scholz, kanclerz Niemiec Źródło: PAP/EPA / Andreas Gora / POOL
Politolog prof. Andrzej Gil uważa, że politykę rządu RFN kreują środowiska biznesowo-towarzyskie, dla których kanclerz Olaf Scholz jest tylko "brandem".

Ekspert był w środę gościem Polskiego Radia 24, gdzie komentował m.in. sytuację wewnętrzną Niemiec, gdzie coraz większa liczba obywateli nie jest zadowolonych z postawy kanclerza Olafa Scholza wobec walczącej z Rosją Ukrainy. Niemieckie społeczeństwo domaga się od szefa rządu zajęcia jasnego stanowiska wobec Kijowa i Moskwy. Brak zdecydowania odbija się na sondażowych wynikach SPD.

Słaby kanclerz

Tymczasem, jak przekonuje prof. Gil, Scholz nie jest do końca odpowiedzialny za kształt niemieckiej polityki wobec Rosji. Tę bowiem kształtują silne środowiska biznesowe i towarzyskie. Podczas rozmowy na antenie rozgłosi ekspert stwierdził, że "Olaf Scholz jest tylko brandem pewnych kręgów". – To oczywiste, że nie on decyduje o polityce Niemiec, tylko jego zaplecze polityczne, a może nawet bardziej biznesowe czy też towarzysko-biznesowe – wskazał.

Kto zatem definiuje kierunki polityki Berlina? Zdaniem profesora "nadal karty rozdają ci sami ludzie". – Nie miejmy złudzeń, że globalna kompromitacja Niemiec, jako mocarstwa moralnego, zmieni cokolwiek w stosunku do takich państw, jak Polska czy Węgry – zauważył.

Dodał także, że "obserwacja, jaką można poczynić względem Niemiec wskazuje na to, że coś tam się zmienia i że odbywa się próba dywersyfikacji politycznej". – Ale generalnie Rosja ma się w Niemczech świetnie, jej interesy są tam dobrze reprezentowane. Cokolwiek byśmy nie zmienili, co jest sprzeczne z wizją niemiecką i wizją establishmentu europejskiego, będzie zwalczane – stwierdził zdecydowanie politolog.

Brak solidarności

Profesor odniósł się także do presji wywieranej przez Unię Europejską na Polskę i Węgry. Jak wskazał, "cały czas trwa walka centrum z peryferiami, czyli pewnej wizji Europy z inną wizją, która ma swoje plany".

– To, co się dzieje wobec Węgier, a także wobec Polski ze wstrzymywaniem funduszy na opiekę nad uchodźcami, w sytuacji kiedy do dziś Unia Europejska nie przyznała na to nawet jednego euro, to jest ciągle to samo. To znaczy: "wojna wojną, ale nasze musi być na wierzchu" – ocenił.

Czytaj też:
Nagły zwrot w niemieckiej polityce. Nieoficjalne informacje ws. planów Berlina
Czytaj też:
Krasnodębski: Na ile Niemcy są jeszcze wiarygodne jako partner?
Czytaj też:
Silny głos z USA: Ukraina może wygrać wojnę. Padł jeden warunek

Źródło: Polskie Radio 24
Czytaj także