Propagandyści Putina zaczęli otwarcie krytykować stan rosyjskiej armii, a nieliczni najbardziej zatwardziali zwolennicy Kremla z trudem ignorują skalę niepowodzeń armii na Ukrainie.
Krytyka wojska
Władimir Sołowjow, jeden z najbardziej znanych propagandystów rosyjskich władz, narzekał w zeszłym tygodniu na "haniebny” czas potrzebny na dotarcie broni na front. Z kolei goście w jego wieczornym programie informacyjnym stwierdzili, że mężczyźni są wysyłani do walki na Ukrainie "z bronią z przeszłości”, a rosyjska gospodarka powoli zaczyna nie wytrzymywać wojny i zachodnich sankcji.
Michaił Khodaryonok, emerytowany rosyjski pułkownik, powiedział widzom, że nawet ogólna mobilizacja sił rosyjskich, której tak się obawiano, niewiele da, aby odwrócić bieg wojny na korzyść Rosji. Jak stwierdził wojskowy, rosyjskiej armii brakuje sprzętu i ludzi do tworzenia nowych jednostek. – Nie mamy rezerw – powiedział widzom.
Tymczasem sam Sołowjow wściekał się, że rosyjskie wojska nie są w stanie otrzymać wojskowych dronów, ponieważ produkuje się ich niewiele, a nawet te nieliczne, które są produkowane w Rosji, nie docierają na front z powodu opóźnień.
Krytyka ze strony rosyjskich propagandystów spadła na wojsko w momencie, gdy Aleksandr Sladkov, tak zwany "korespondent wojenny”, który rozpowszechnia prokremlowskie treści w mediach społecznościowych, wypowiedział się przeciwko rosyjskiej taktyce – mówiąc, że dowódcy byli "wstydliwie niezdecydowani”, a ich ataki "nie mogą wyprzeć sił ukraińskich”.
Zmiana tonu relacjonowania wojny z Ukrainą przez rosyjskie media państwowe jest dużym zaskoczeniem. Propagandyści zazwyczaj chętnie mówią o potędze rosyjskich sił zbrojnych, wychwalają przywództwo Putina jako silne i zdecydowane, opisują Ukrainę jako słabą i odrzucają wszelkie porażki, które ponoszą rosyjskie wojska w starciu z Ukraińcami.
Czytaj też:
Rosja twierdzi, że Ukraina zleciła zabójstwo naczelnego propagandysty KremlaCzytaj też:
Sołowjow w rosyjskiej TV: Nie będzie litości