Obchody 9 maja w Berlinie. Gmyz: Byłem świadkiem przykrego wydarzenia

Obchody 9 maja w Berlinie. Gmyz: Byłem świadkiem przykrego wydarzenia

Dodano: 
Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy"
Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy" Źródło:PAP / Arek Markowicz
Dziennikarz "Do Rzeczy" opowiedział, jak wyglądały obchody rosyjskiego Dnia Zwycięstwa w Berlinie.

W poniedziałek w Rosji odbyło się szereg uroczystości w związku z obchodzonym 9 maja Dniem Zwycięstwa. Podczas swojego okolicznościowego wystąpienia Władimir Putin nawiązał do wojny na Ukrainie. Prezydent przekonywał, że Rosja "odpowiedziała na agresję z wyprzedzeniem". – To była jedyna słuszna decyzja – stwierdził.

Również w innych państwach w Europie odbyły się, zorganizowane przez tamtejsze ambasady Federacji Rosyjskiej, obchody Dnia Zwycięstwa. W Warszawie doszło do incydentu z ambasadorem Siergiejem Andriejewem. Z kolei w Berlinie w tym czasie przebywał korespondent TVP oraz dziennikarz "Do Rzeczy" Cezary Gmyz. Publicysta opowiedział, jak wyglądały obchody rosyjskiego święta w stolicy Niemiec.

Rosjanie w Berlinie

Gmyz stwierdził, że uroczystości w Berlinie "wyglądały smutno", ponieważ "mieliśmy do czynienia z rosyjską demonstracją, która nie była duża. Naliczyłem około 500 osób". Dziennikarz wskazał, że berlińska policja zabroniła przejazdu członkom rosyjskiej grupy motocyklowej "Nocne Wilki".

– Zresztą i tak nie przyjechali w dużej liczbie, tak jak to zapowiadano na początku. Pojawiło się 18 osób – wskazał Gmyz i dodał, że rosyjscy motocykliści musieli zostawić swoje pojazdy w znacznej odległości od miejsca, w którym organizowano obchody.

– Byłem również świadkiem przykrego wydarzenia, kiedy to z terenu sowieckiego monumentu przy ulicy 17 czerwca, czyli na tyłach Bramy Brandenburskiej, wypraszano dziewczynę, która była ubrana w niebieskie spodnie i żółtą koszulę, czyli barwy narodowe Ukrainy, a tuż obok stał jeden z Nocnych Wilków, który z dumą prezentował na swojej koszulce Józefa Stalina. To wywołało u mnie poczucie zażenowania – relacjonował dziennikarz.

Gmyz dodał, że jego zażenowanie wzrosło po tym, jak wieczorem po zakończeniu rosyjskich uroczystości, władze miasta zdecydowały się podświetlić Bramę Brandenburską na barwy ukraińskie. Stało się to po tym, jak przez kilka dni z rzędu berlińska policja przeganiała z placów i ulicy osoby ubrane w ukraińskie barwy narodowe.

Czytaj też:
"Polskie gestapo". Gmyz: Wróciłem z Ramstein nabywając nową wiedzę
Czytaj też:
Gmyz: Od początku PRL kontrolerzy ruchu lotniczego to była agentura werbowana przez GRU

Źródło: Polskie Radio 24
Czytaj także