Przypomnijmy, że o planach dotyczących zmiany wartości świadczenia spekulowały media tuż przed konwencją partii rządzącej w podwarszawskich Markach. został ogłoszone podczas sobotniej konwencji PiS. – Dziś wartość tych pieniędzy jest mniejsza niż kilka lat temu. Wydaje się, że 500 plus należałoby zrewaloryzować na poziomie 40 proc. – mówił wówczas poseł PiS Paweł Lisiecki. Ostatecznie PiS nie ogłosiło takiej zmiany.
Teraz o sprawę został zapytany prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas rozmowy w TVP Bydgoszcz. – 700 plus to właśnie posunięcie proinflacyjne. Nie sądzę, żeby było. Ale to nie oznacza, że my zaniechamy pomocy dla rodzin. Natomiast trzeba najpierw zdusić inflację – odpowiedział lider Zjednoczonej Prawicy.
Prezes PiS podkreślił także, że walka z inflacją w Polsce przebiega na razie "bardzo łagodnymi środkami". – W tej chwili na Zachodzie jest przynajmniej około 7% różnicy, czasami więcej między wzrostem dochodów ludności a inflacją. To znaczy dochody ludności ciągle spadają. U nas tak nie jest. U nas wzrost dochodów jest mniej więcej na tym samym poziomie, nawet troszkę wyższym niż inflacja. My naprawdę tutaj postępujemy najostrożniej i najbardziej przyjaźnie dla społeczeństwa jak to tylko się udaje – mówił.
Polacy walczą z inflacją
Z badań zrealizowanych przez IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej" wynika, że ci, którzy podjęli decyzję o oszczędzaniu, koncentrują się na ograniczeniu wydatków związanych bezpośrednio z paliwem, sprzętami elektronicznymi i planami urlopowymi. Przy obecnym oficjalnym poziomie inflacji – 13, 9 proc., który w odniesieniu do produktów spożywczych jest w rzeczywistości znacznie wyższy, poszukiwania oszczędności nie mogły ominąć żywności.
Cięcia w domowych budżetach dotyczą w pierwszej kolejności paliwa. Oszczędności w obszarze, m.in. poprzez rezygnację z używania samochodu, szuka aż 40 proc. pytanych.
33,6 proc. uczestników badania IBRIS przyznało z kolei, że ograniczyło zakupy elektroniki i sprzętu AGD.
31,2 proc. respondentów IBRiS oznajmiło, że kupuje mniejsze ilości artykułów spożywczych, a ponad 15 proc. wskazało ponadto, że poszukuje oszczędności na produktach niższej jakości.
Redukcję wydatków związanych z urlopem zadeklarowało 30,3 proc. ankietowanych.
Ceny żywności. Co podrożało?
Tymczasem w badaniu, którego wyniki opublikował w sobotę "Fakt", sprawdzono, jak podrożały podstawowe produkty w zestawieniu z analogicznym okresem sprzed roku.
Z analizy przeprowadzonej przez dziennik wynika, że w czerwcu 2021 roku za litr oleju trzeba było zapłacić 7,29 zł. W czerwcu tego roku jest to już 12,96 zł (wzrost o 77,7 proc.). Za mleko 2 proc. płaciliśmy 2,32 zł, a obecnie zostawiamy w sklepowej kasie 3,48 zł (wzrost o 50 proc.). Z kolei cena sera żółtego "Gouda" z 2,84 zł podskoczyła do 4,21 zł (wzrost o 48,2 proc.). Jeśli chodzi o masło, to koszt 4,83 zł wzrósł do 6,63 zł (w górę o 37,3 proc.).
Nie lepiej jest z mięsem. Za filet z piersi kurczaka rok temu trzeba było zapłacić 17,59 zł, a obecnie 24,13 zł za kg (37,2 proc. w górę). Z kolei popularna polędwica Sopocka (140 g) podrożała z 3,42 zł na 4,63 zł (wzrost o 35,3 proc.). Za 400 g ryżu w maju 2021 roku trzeba było zapłacić 2,71 zł, a obecnie tylko 2,72 zł (wzrost jedynie o 0,3 proc.).