Cancel culture, hunwejbini i gnoza. Widmo bolszewizmu nad uczelniami
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Cancel culture, hunwejbini i gnoza. Widmo bolszewizmu nad uczelniami

Dodano: 
Uniwersytet Humboldtów w Berlinie
Uniwersytet Humboldtów w Berlinie Źródło: Wikimedia Commons
Na uniwersytecie w Berlinie miał odbyć się wykład biologa, w którym ten odpowiadał na pytanie „dlaczego w biologii istnieją tylko dwie płcie?”.

Wydawało się, że ta skądinąd oczywista teza, nie powinna wzbudzić emocji. Stało się odwrotnie. Wykład odwołano. Powodem była obawa władz uniwersyteckich o bezpieczeństwo słuchaczy i wykładowcy. Uczelnia ogłosiła, że wobec zapowiedzianych protestów lewicowej młodzieży, możliwe było, iż komuś stanie się krzywda.

Jak przeczytałem, zdarzenie potępił niemiecki Trybunał Konstytucyjny. „Incydent jest problematyczny, ponieważ uniwersytet ma obowiązek chronić wolność akademicką – komentował odwołanie wykładu sędzia tej instancji, Peter M. Huber. – Bez wymiany różnych stanowisk nie jest możliwy postęp. Uczelnie muszą się tak zorganizować, aby w przyszłości nie odwoływać już imprez z powodu obaw o bezpieczeństwo – dodał prawnik w podcaście „Einspruch”, publikowanym na łamach „Franfurter Allgemeine Zeitung”.

„Pod etykietą cancel culture” nagromadziły się w ostatnich latach przypadki, w których wyrażanie opinii na uniwersytetach „próbuje się tłumić”, wskazał rozmówca zaodrzańskiego medium. Zdaniem Hubera zagrożenia dla wolności słowa i dyskusji akademickiej należy intensywnie obserwować i koniecznie podjąć działania naprawcze. Tyle informacja i komentarz. Mnie szokuje już nie tylko to, że w ogóle biolog nie miał prawa zabrać głosu na temat ściśle związany z dziedziną naukową, którą się zajmuje, ale też to, że teza o istnieniu dwóch płci stała się w Niemczech niemal herezją. Nic lepiej nie pokazuje stanu skretynienia tamtejszych elit.

Profesor Legutko w podziemiu

Takich przypadków odbierania głosu inaczej myślącym, najczęściej myślicielom konserwatywnym, jest na zachodnich uczelniach wiele. Trzy lata temu w bardzo podobny sposób doszło do odwołania wykładu profesora Ryszarda Legutki. On sam przyznawał, że władze amerykańskiej uczelni Middlebury College zdecydowały o odwołaniu jego wykładu po protestach części studentów. „Na amerykańskich uczelniach jest coraz mniej wolności słowa” – mówił profesor. Na Middlebury College w stanie Vermont miał wygłosić wykład w związku z wydaniem w Stanach Zjednoczonych jego książki "The Demon in Democracy". Na ten wykład zaprosiły go władze tej uczelni.

Czytaj także