– To nie jest moment, w którym zamierzamy wysłać kwiaty, mówiąc, że jacy jesteśmy piękni, jak dobrze pracujemy i że jesteśmy wielką rodzina. To chwila, aby porozmawiać o tym, czego nie robimy wystarczająco dobrze i dlaczego nie zawsze jestem zadowolony ze sposobu działania unijnych delegacji – rozpoczął Borrell.
Unijny decydent odniósł się do wojny w Ukrainie. Zaznaczył, że mimo ostrzeżeń Amerykanów Unia Europejska do końca nie wierzyła, że ta wojna nadejdzie. – Nie przewidzieliśmy, jak skutecznie Ukraina będzie się opierać. Po pierwsze, nie wierzyliśmy, że wojna się zbliża. Muszę przyznać, że tutaj, w Brukseli, Amerykanie mówili nam "zaatakują, zaatakują", a my nie chcieliśmy w to uwierzyć – powiedział Josep Borrell.
"Tony mówił, że to się stanie w weekend"
Polityk przywołał również rozmowę z Antonym Blinkenem, sekretarzem stanu USA, który mówił, że do wojny dojdzie i to w najbliższy weekend. – Bardzo dobrze pamiętam, kiedy Tony Blinken zadzwonił do mnie i powiedział "no cóż, to się stanie w ten weekend". I rzeczywiście, dwa dni później, o piątej rano, zaczęli bombardować Kijów – dodał Borrell.
Jak stwierdził, kiedy już rozpoczęła się wojna, nie sądzono, że Ukraina będzie się tak długo i zaciekle bronić. Zaznaczył, że to "na pewno dzięki naszemu wsparciu wojskowemu – bez tego byłoby to niemożliwe".
– Nie przewidzieliśmy też zdolności Putina do eskalacji, jeśli chodzi o masową mobilizację i otwarte zagrożenia nuklearne - stwierdził. Borrell powiedział, że każdy, a szczególnie Europejczycy, powinien przeczytać przemówienie Władimira Putina ogłaszającego nielegalną aneksję terytoriów Ukrainy, aby zrozumieć, "jaki jest właściwie powód tej wojny".
Czytaj też:
Moskwa wytacza poważne zarzuty ws. wybuchu na Moście Krymskim