Jeszcze ok. 14 grudnia Mateusz Morawiecki był przekonany, że za pomocą ofensywy politycznej przepchnie przez Sejm nowelę Ustawy o Sądzie Najwyższym, która miała zakończyć spór z Brukselą i przynieść pieniądze z KPO. Takie rozwiązanie byłoby zwieńczeniem jego nowej inicjatywy mediacyjnej, której twarzą był nowo mianowany wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk. Ponieważ premier wcześniej osobiście zaangażował się w obronę Zbigniewa Ziobry przed próbami opozycji odwołania go w trybie wotum nieufności, wydawało się, że także tradycyjny sprzeciw ziobrystów wobec rozmów z Brukselą zostanie tym razem złagodzony.
Co poszło nie tak? Przede wszystkim swoje weto wniósł prezydent, który zwrócił uwagę, że nowo przyjęte ustawy pozwolą sędziom kwestionować jego nominacje sędziowskie. Ponadto opozycja wcale nie rzuciła się do pomocy premierowi mimo swoich ciągłych deklaracji, jak bardzo oczekują oni pieniędzy z Brukseli dla Polski, i zaczęła się dosyć tradycyjna gra w żądanie licznych poprawek w projekcie rządowym.
Skala ustępstw wobec Brukseli wywołała jednak reakcje po prawej stronie, co było dobrze widać w mediach społecznościowych. Pojawiły się obawy przed tak daleko idącą kapitulacją okraszone podejrzeniami, że nawet wszystkie te upokorzenia nie muszą przynieść wymarzonych pieniędzy z Zachodu. I wtedy, najprawdopodobniej w piątek 16 grudnia, Jarosław Kaczyński podjął decyzję o wychłodzeniu nastrojów. W ogłoszonym w sobotę wywiadzie dla „Gazety Polskiej” wyraźnie zmienił tonację obozu PiS. Jak stwierdził prezes: „Unia Europejska mogłaby uznać uchwalenie Ustawy o Sądzie Najwyższym, ale skutki w Polsce mogłyby być skrajnie destrukcyjne”. Jak uściślił: „Destrukcyjne w sensie możliwości podważania nominacji sędziowskich [...]. Dlatego ta ustawa wymaga doprecyzowania i dalszych konsultacji”. Dość koncyliacyjnie zaznaczył: „Te same wątpliwości wyraził prezydent Andrzej Duda, dlatego ta ustawa wymaga doprecyzowania i dalszych konsultacji”.
Gra interesów
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.