Wielki znak zapytania

Wielki znak zapytania

Dodano: 
Flaga Czech, zdjęcie ilustracyjne
Flaga Czech, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Balazs Mohai
Z prof. Lubomírem Kopečkiem, politologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Masaryka w Brnie rozmawia Maciej Szymanowski.

Maciej Szymanowski: W najbliższy weekend odbędzie się w Czechach pierwsza tura wyborów prezydenckich. Według sondaży największymi faworytami są znany także w Polsce były premier Andrej Babiš, znany tylko w Czechach generał armii Petr Pavel i w ogóle szerzej dotąd nieznana nawet nad Wełtawą profesor ekonomii Danuše Nerudová.

Prof. Lubomír Kopeček: To są trzej kandydaci, którzy faktycznie mają największą szansę znaleźć się w drugiej turze. Podobnie jak ma to miejsce w Polsce, jeśli ktoś nie zdobędzie u nas w pierwszej turze wyborów powyżej 50 proc. głosów, co jest mało prawdopodobne, dwa tygodnie później odbywa się kolejne, rozstrzygające głosowanie. Andrej Babiš dysponuje atutem silnego i stabilnego obozu zwolenników związanych z jego partią ANO, co znaczy „Tak”. W zależności od sondażu to ok. 25–30 proc. wyborców. W większości są to ludzie starsi, wysoce zmotywowani do wzięcia udziału w wyborach. Minusem tego kandydata jest jego przeszłość jako agenta służby bezpieczeństwa przed 1989 r. Jest do tego człowiekiem, który swoje biznesowe imperium zbudował – delikatnie mówiąc – dość niestandardowo, a jako minister, a później premier – przynajmniej w warstwie retorycznej – głosił zmierzch demokracji parlamentarnej, która miałaby zostać zastąpiona rządami menedżerów. Jakby tego było mało, toczy się obecnie proces przeciwko Babišowi z oskarżenia o wyłudzenie 2 mln euro z unijnych środków. Co prawda, te problemy nie mają większego wpływu na jego zwolenników, ale w społecznym odbiorze zwiększają kontrowersyjność tej kandydatury.

Bardzo silną pozycję w sondażach od wielu miesięcy zajmuje jednak gen. Petr Pavel.

Ma za sobą godną podziwu karierę po 1989 r. w czeskiej armii, a także w NATO. Od dłuższego czasu prowadził bardzo intensywną kampanię. Atak Rosji na Ukrainę i z tym związane zapotrzebowanie na ludzi biegłych w sprawach wojskowych, osoby wyrażające się zdecydowanie pomogły mu także w zdobyciu rozpoznawalności i popularności w ogóle. Słabością generała jest jednak jego członkostwo w partii komunistycznej oraz ukończenie przed 1989 r. kursu szpiegowskiego. Kontrowersje z tym związane nie dorównują co prawda tym towarzyszącym postaci Babiša, ale w przebiegającej debacie medialnej w Czechach różnica ta została w dużej mierze zamazana.

Cały wywiad dostępny jest w 2/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także