Korwin-Mikke broni słów Babiša: Nie wiem, czy Państwo zauważyli...

Korwin-Mikke broni słów Babiša: Nie wiem, czy Państwo zauważyli...

Dodano: 
Janusz Korwin-Mikke, poseł Konfederacji
Janusz Korwin-Mikke, poseł Konfederacji Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Kandydat na prezydenta Czech Andrej Babiš zapewnia, że nie wysłałbym wojsk na pomoc Polsce w razie rosyjskiej inwazji. Polityka broni Janusz-Korwin-Mikke.

Za kilka dni (w weekend 27-28 stycznia) w Czechach odbędzie się II tura wyborów prezydenckich, w której o to najważniejsze stanowisko w państwie powalczą przewodniczący ANO i były premier Andrej Babiš oraz były przedstawiciel czeskiej armii i NATO Petr Pavel (zwycięzca pierwszej tury głosowania).

W ramach kampanii wyborczej, w niedzielę kandydaci wzięli udział w telewizyjnej debacie, w trakcie której padły kontrowersyjne słowa na temat ewentualnej pomocy zaatakowanej Polsce.

W trakcie debaty Andrej Babiš został zapytany, czy w wypadku ataku na Polskę, lub inne państwa bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia), jako prezydent wysłałby na pomoc czeskich żołnierzy. – Z pewnością nie – odpowiedział krótko polityk.

Korwin-Mikke: Polityk ma kierować się dobrem swojego kraju

Słowa Babiša wywołały olbrzymie kontrowersje. "Cały czeski internet huczy o debacie prezydenckiej, w ktorej Andrej Babis oświadczył, że w przypadku napdadu ruskich na Bałtów lub Polskę nie wysłał by wojsk czeskich z pomocą" - przekazał wykładowca UKSW Piotr Bajda specjalizujący się w polityce grupy Wyszehradzkiej.

Komentarz do sprawy zamieścił również Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji. Poseł wbrew większości nie potępił czeskiego polityka.

twitter

"Nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale p.Andrzej Babiš kandyduje na prezydenta Czech i Moraw - a nie Polski. Polityk ma kierować się dobrem swojego kraju - a nie kretyńskim hasłem "Za Wolność Waszą i Naszą"! Sądzę, że przyszły rząd Polski pójdzie w ślady prezydenta Andrzeja Babiša" – stwierdził polityk w komentarzu zamieszczonym w mediach społecznościowych.

II tuta wyborów prezydenckich

Pierwszą turę wyborów prezydenckich w Czechach, przeprowadzoną w dniach 13–14 stycznia, wygrał generał Petr Pavel (35,4 proc. głosów), który zdecydowanie zwyciężył w Pradze, otaczającym ją regionie środkowoczeskim oraz w okręgu zagranicznym. Tylko nieznacznie niższy rezultat uzyskał Andrej Babiš (35 proc.), który najlepsze wyniki odnotował w bastionach swojej partii ANO (liderującej w sondażach) – przemysłowych regionach wokół Ostrawy i Uścia nad Łabą – relacjonuje Ośrodek Studiów Wschodnich.

Przed I turą wyborów wszystkie sondaże wskazywały, że Andrej Babiš nie miałby szans w drugiej turze i przegrałby z każdym przeciwnikiem, ale na kilka dni przed pierwszą turą sytuacja diametralnie się zmieniła.

Babiš nie tylko ma zagwarantowany awans do drugiej tury, ale ma realną szansę na jej wygranie – wskazywali komentatorzy, co potwierdziły wyniki I tury.

Co doprowadziło do tak spektakularnego obrotu sprawy? To wyrok praskiego sądu w sprawie Čapí hnízdo. Wyrok uniewinniający Babiša może całkowicie zmienić wynik wyborów.

Czytaj też:
"Bundeswehra pełna problemów". Media o sytuacji w Niemczech
Czytaj też:
ISW: Rosja może zwiększyć obecność wojskową na Białorusi

Źródło: Twitter
Czytaj także