14 stycznia w „Świetlicy Wolności” w Warszawie odbyła się oficjalna premiera mojej książki „Odnawialne Źródła Władzy. Polityka klimatyczna jako oręż podboju świata”, która wyszła na rynek nakładem wydawnictwa Fronda. W panelu dyskusyjnym, który zorganizowałem, wystąpili: Cezary Krysztopa – redaktor naczelny portalu Tysol.pl, Stefan Traczyk – przewodniczący Instytutu Debat o Środowisku, a także Marek Lachowicz – analityk rynku energetycznego. Spotkanie poprowadziła Magdalena Teodorowicz. Chciałbym w tym miejscu podziękować ekspertom, którzy zdecydowali się na przybycie, oraz portalowi DoRzeczy.pl za objęciem mojej publikacji oficjalnym patronatem.
Wraz z zaproszonymi gośćmi pochyliliśmy się nad tematem zielonej transformacji w kontekście wojny na Ukrainie. Nie ulega bowiem wątpliwości, że energetyka stanowi jeden z elementów nowoczesnej wojny hybrydowej. Pokazały to dobitnie wydarzenia za naszą wschodnią granicą – Rosjanie są zorientowani nie tylko na pokonanie wrogiej armii, ale również zniszczenie tzw. infrastruktury krytycznej państwa, tj.: systemu dystrybucji energii elektrycznej, ciepła, paliw gazowych czy ropy. Odcinanie Ukrainy od zasobów kluczowych dla funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki ma na celu zarówno osłabienie jej wysiłku wojennego, jak i wywołanie niepokoju wśród ludności cywilnej. Opinia publiczna żyje informacjami związanymi z Hiszpańskimi nurkami niedaleko Naftoportu w Gdańsku. Nie jest to jedyna podejrzana aktywność nad Bałtykiem kolejną aktywnością jest tajemnicze kotwiczenie, dwóch statków Krillov i Totma. Nie daleko tankowca płynącego z ropą do Gdańska. Statki co jakiś czas odpływają do rosyjskiego portu w Bałtyjsku. Miejsce w którym kotwiczą oba statki jest nieopodal obszaru gdzie ma być wybudowana nasza przyszła morska farma wiatrowa.
Zielony Ład
Nie bez przyczyny w podtytule książki wymieniłem politykę klimatyczną. Otóż Europejski Zielony Ład, czyli jeden z najważniejszych projektów brukselskich decydentów, jedynie z pozoru wygląda na wymysł zideologizowanych umysłów. Tak naprawdę stanowi on narzędzie dominacji, które ma posłużyć do podporządkowania wszystkich krajów członkowskich najsilniejszemu „graczowi” we Wspólnocie. Chodzi oczywiście o Niemcy, które pod pozorem walki z globalnym ociepleniem wymuszają na europejskich społeczeństwach rozwiązania destrukcyjne dla ich gospodarek. W efekcie tych posunięć słabsze państwa de facto utracą swoją suwerenność energetyczną. Jest to fundamentalne zagadnienie dla naszego bezpieczeństwa, chociaż niektórzy „eksperci” w postaci szwedzkiej aktywistki klimatycznej Grety Thunberg chcieliby je zbagatelizować. Niedawno nasza domorosła ekolog na pytanie, dlaczego nigdy nie protestuje przeciwko rosyjskiej czy arabskiej produkcji ropy, ale chętnie krytykuje zachodnią energetykę, odpowiedziała... śmiechem. Z jakiegoś powodu nie chciała otwarcie skrytykować ani Władimira Putina, ani Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC). Natomiast jeszcze tydzień temu ostro protestowała w niemieckim Lützerath przeciwko budowie nowej kopalni węgla brunatnego. Wymowne, prawda?
Autor jest dziennikarzem Telewizji Trwam