Czy o fakt, że katolicyzm nie jest żadną ezoteryką, a normy wiary czy życia Kościoła może przypomnieć każdy katolik? I że takie przypomnienia powinny być dla wszystkich w Kościele zobowiązujące, bo żadna władza nie może dowolnie rozporządzać depozytem wiary? Czy raczej o powrót Rabanu, o wezwanie ukształtowanych przez gazety mas Ludzi Współczesnych do kontestacji norm katolickich („doktryny”), bez oglądania się na autorytety duchowne, które ich bronią?
Hasło Klerykalizmu nie powinno zastępować poważnej debaty na temat charakteru Kościoła, roli duchowieństwa, odpowiedzialności ogółu katolików. Każdą z tych kwestii trzeba osobno (i w oparciu o wspólne zasady) rozważać poważnie. O tych kluczowych kwestiach dla przyszłości katolicyzmu dyskutują w kolejnym programie Afirmacja.info Tomasz Rowiński, Paweł Milcarek i Marek Jurek.
Klerykalizm zaniechania
Z pewnością niszczący dla Kościoła był klerykalizm wyrażający się w onieśmieleniu wiernych, którzy nawet interweniując w sprawie przekroczeń moralnych – łatwo dawali się zbyć tyleż uprzejmym, co paternalistycznym biskupom. I w ogóle przekonanie, że biskup kierując się swym „rozeznaniem” – nic nie musi, nawet w sprawach domagających się w sposób oczywisty reakcji, intelektualnej, moralnej i (!) urzędowej.
Tej niszczącej Kościół duchowej wygody nie przezwyciężymy jednak przez podważanie niezastępowalnej roli duchowieństwa w Kościele, przez zakwestionowanie autentycznego charyzmatu urzędów biskupiego i kapłańskiego. Przeciwnie, klerykalizm polega czasami na tym, że charyzmaty te traktuje się jak własność w rozumieniu pogańskim. Można ich używać i nie używać, tak jakby należały do tych, którzy zostali tymi depozytami obdarzeni.
Prawdziwa reforma w Kościele ma zawsze charakter duchowy, ma charakter nawrócenia, zmiany sposobu myślenia. Reszta może być najwyżej wspierającym dodatkiem. Kościół potrzebuje odpowiedzialnego głosu milionów katolików w obronie wiary. Władze Kościoła muszą go słyszeć i zachowywać wobec niego solidarność. A nie ignorować, zakładając, że mandat na reprezentowanie opinii katolickiej daje nie zaangażowanie w obronę wiary i ładu moralnego, ale demokratyczna popularność osobistości typu Bidena czy Pelosi.