– Nie planujemy zmiany reżimu w Rosji – stwierdził Scholz. Jak dodał, tylko sam Putin "jest odpowiedzialny za swoją dyktaturę".
Kanclerz RFN zwrócił uwagę, że prezydent Rosji "będzie musiał żyć z Unią Europejską u boku – jako wspólnotą otwartych społeczeństw, liberalnych demokracji – i w pewien sposób mieć nadzieję, że wolność nie jest wirusem".
Scholz obiecał też, że będzie dążył do tego, aby Niemcy nie zostały bezpośrednio wciągnięte w trwającą półtora roku wojnę na Ukrainie. – Moim pragnieniem jest temu zapobiec, dlatego np. na Ukrainie nie ma żołnierzy niemieckich, i nie będzie – oświadczył.
Niemcy: 5 mld euro rocznie na wsparcie Ukrainy
Niemiecki minister finansów Christian Lindner powiedział podczas wizyty w Kijowie 15 sierpnia, że Republika Federalna zamierza przeznaczać do 2027 r. 5 mld euro rocznie na wsparcie militarne dla Ukrainy.
– Teraz rozmawiamy z Ukrainą nie jako kraj-darczyńca, ale jako kraj partnerski – przekonywał Lindner podczas wspólnej konferencji prasowej z ukraińskim ministrem finansów Siergiejem Marczenką.
Lindner tłumaczył, że decyzję o rocznej alokacji 5 mld euro musi jeszcze zatwierdzić niemiecki parlament. Dodał, że od początku wojny na pełną skalę pomoc Niemiec dla Ukrainy wyniosła 22 mld euro.
Czego Scholz obawia się ze strony Rosji?
Niemiecka prasa, powołując się na wyliczenia ekspertów, zwraca uwagę, że rząd RFN wyolbrzymia wielkość i znaczenie własnej pomocy dla Ukrainy, a rzeczywista wysokość wsparcia, jakiego Berlin udziela Kijowowi, jest znacznie niższa w porównaniu z działaniami innych państw.
Na początku sierpnia niemiecki minister obrony Boris Pistorius ponownie wypowiedział się przeciwko dostawie pocisków manewrujących Taurus na Ukrainę. Ich zasięg wynosi 500 km (Moskwa leży 450 km od granicy z Ukrainą). Rząd Scholza obawia się, że Ukraińcy wykorzystają niemieckie rakiety do ostrzeliwania terytorium Rosji.
Czytaj też:
Niemcy chcą ograniczyć zasięg pocisków dla Ukrainy. Prowadzą "tajne rozmowy"