Jesteśmy blisko sfinalizowania umowy z sześcioma krajami Afryki, do których będziemy dostarczać bezpłatnie żywność. Negocjacje są już prawie na finiszu; wysyłka rozpocznie się za dwa-trzy tygodnie – poinformował Putin po spotkaniu z tureckim prezydentem Recepem Erdoganem.
Jednocześnie Putin skarżył się, że kraje zachodnie w dalszym ciągu blokują realizację umowy zbożowej w zakresie zapewnienia rosyjskim producentom zbóż dostępu do rynków międzynarodowych.
Pierwsze od ponad roku osobiste spotkanie przywódców Rosji i Turcji, które odbyło się w poniedziałek w Soczi, nie przyniosło żadnych rezultatów.
Umowa zbożowa. Putin stawia warunki
Putin odmówił powrotu do umowy zbożowej, która pozwoliła na wywóz z ukraińskich portów na Morzu Czarnym ponad 30 mln ton żywności, a Erdogan nie dał zielonego światła dla stworzenia hubu gazowego w Turcji, którego Gazprom desperacko potrzebuje po załamaniu się eksportu rosyjskiego gazu na rynek Unii Europejskiej w związku z sankcjami.
– Będziemy gotowi wznowić umowę zbożową, gdy tylko wszystkie zapisane w niej porozumienia dotyczące zniesienia ograniczeń w eksporcie rosyjskich produktów rolnych zostaną w pełni wdrożone – powiedział Putin na konferencji prasowej po spotkaniu. Przekonywał, że podczas ostatniego przedłużenia umowy zbożowej Rosja została "znowu oszukana".
Po tym, jak Rosja odmówiła przedłużenia umowy umożliwiającej bezpieczny eksport zboża z ukraińskich portów, zaostrzyła się sytuacja na Morzu Czarnym. Amerykański dziennik "New York Times" nazwał w sierpniu Morze Czarne "najniebezpieczniejszym morzem świata", ponieważ obecne napięcia na tym akwenie stwarzają ryzyko potencjalnej konfrontacji Rosji z NATO.
Incydent na Morzu Czarnym. "Rosja ryzykuje wojnę z NATO"
Niedawno władze w Ankarze wyraziły zaniepokojenie incydentem z tureckim statkiem towarowym Sukra Okan, na który rosyjskie wojsko weszło 13 sierpnia w celu przeprowadzenia inspekcji. Turcja ostrzegła Rosję przed dalszą eskalacją sytuacji na Morzu Czarnym, jeśli takie incydenty będą się powtarzać.
James Stavridis, emerytowany admirał marynarki wojennej USA, który dowodził sojuszniczymi wojskami w Europie w latach 2009-2013, uważa, że takie działania, jak kontrola tureckiego statku przez armię rosyjską, mogą zmusić sojuszników Kijowa do interwencji, aby zapobiec zduszeniu gospodarki Ukrainy uzależnionej od zboża.
– Rosyjskie działania na międzynarodowych wodach Morza Czarnego stwarzają realne ryzyko eskalacji do wojny morskiej między NATO a Federacją Rosyjską – stwierdził Stavridis. I dodał, że NATO "nie dostarcza broni i pieniędzy Ukrainie, aby tylko patrzeć, jak Rosja dusi jej gospodarkę nielegalną blokadą".
Czytaj też:
Incydent na Morzu Czarnym. Rosjanie oddali strzały ostrzegawcze