Ambasador Rosji o nowych sankcjach: USA robią to z rozpaczy

Ambasador Rosji o nowych sankcjach: USA robią to z rozpaczy

Dodano: 
Ambasador Rosji w Waszyngtonie, Anatolij Antonow
Ambasador Rosji w Waszyngtonie, Anatolij Antonow Źródło:PAP / WALLACE WOON
Rząd USA wymyśla nowe sposoby zniszczenia rosyjskiej gospodarki, ale te próby kończą się niepowodzeniem – powiedział Anatolij Antonow, ambasador Rosji w Ameryce.

– Waszyngton po raz kolejny wzmaga daremne wysiłki mające na celu zniszczenie rosyjskiej gospodarki. Albo z rozpaczy, albo z powodu złudzeń władze amerykańskie fanatycznie wymyślają nowe środki, by zaszkodzić naszemu krajowi – stwierdził Antonow.

14 września Stany Zjednoczone rozszerzyły swoje antyrosyjskie sankcje, dodając na czarną listę prawie 70 osób i 100 firm. Zdaniem amerykańskiej administracji, nowe ograniczenia wymierzone są w rosyjskie instytucje finansowe, przemysł obronny i powiązane z nim elity.

Ambasador Rosji powiedział, że na jego kraj nałożono już "tysiące nielegalnych jednostronnych ograniczeń", które jednak nie przyczyniły się do załamania rosyjskiej gospodarki.

Nowe amerykańskie sankcje. "Prowadzą donikąd"

– Szybka adaptacja Rosji do nowej rzeczywistości irytuje tych, którzy są nam nieżyczliwi – oświadczył Antonow, przekonując, że dobrą kondycję rosyjskiej gospodarki "potwierdzają nie tylko obecne szacunki instytucji z Bretton Woods, ale także ich prognozy na przyszłość".

– Nawet dziennikarze bliscy Białemu Domowi z rozczarowaniem przyznają, że Rosyjska gospodarka stoi mocno na nogach pomimo wszystkich prób blitzkriegu – ocenił dyplomata.

Zapowiedział, że Rosja "nigdy nie przestanie bronić swoich interesów narodowych, stanowczo stojąc na straży zasad równości i niepodzielności bezpieczeństwa w stosunkach międzynarodowych". – Najwyższy czas, aby Waszyngton zdał sobie sprawę, że spirala sankcji doprowadzi donikąd – powiedział ambasador.

Stosunki Rosja-USA są na dnie

Relacje rosyjsko-amerykańskie są najgorsze od czasu zakończenia zimnej wojny z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Atak trwa od 24 lutego ub.r. i przekształcił się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu upadku hitlerowskich Niemiec w 1945 r.

Rosja nie nazywa swoich działań wobec Ukrainy wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" kraju oraz uznania zaanektowanego w 2014 r. Krymu za rosyjski. Władze w Kijowie nie chce się na to zgodzić, stojąc na stanowisku, że Krym jest tymczasowo okupowaną częścią Ukrainy.

Po nieudanej próbie zdobycia Kijowa na początku wojny, siły rosyjskie skoncentrowały się na przejęciu pełnej kontroli nad obwodami ługańskim i donieckim, które razem tworzą region nazywany Donbasem. Jego część była już kontrolowana przez wspieranych przez Moskwę separatystów, zanim prezydent Władimir Putin rozkazał swoim oddziałom zaatakować całą Ukrainę.

Czytaj też:
Eskalacja sytuacji na wschodzie Ukrainy. "Rosjanie rozpoczęli szturm"

Źródło: TASS / Reuters / CNN
Czytaj także