Prawnicy z "Wolnych Sądów" o wyborach. "Obawiałam się przewrotu wojskowego"

Prawnicy z "Wolnych Sądów" o wyborach. "Obawiałam się przewrotu wojskowego"

Dodano: 
Pikieta pod budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie
Pikieta pod budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie Źródło: PAP / Rafał Guz
"Gazeta Wyborcza" przeprowadziła wywiad z czworgiem prawników z inicjatywy "Wolne Sądy". Nie ukrywają swojego zadowolenia z wyniku wyborów parlamentarnych.

Na portalu Wyborcza.pl można przeczytać rozmowę z mecenasami Marią Ejchart, Pauliną Kieszkowską-Knapik, Sylwią Gregorczyk-Abram i Michałem Wawrykiewiczem z Inicjatywy "Wolne Sądy". Inicjatywa ta powstała w ramach sprzeciwu wobec reformy sądownictwa przeprowadzonej przez rząd Zjednoczonej Prawicy.

"Spodziewaliście się takiego wyniku wyborów?" – pada pytanie. Maria Ejchart odparła: "Tak, choć nikt chyba się nie spodziewał zwycięstwa w takiej skali". Z kolei Paulina Kieszkowska-Knapik mówi: "Odzyskaliśmy swoje miejsce na Ziemi". "Wydawało nam się, że jak robimy kolejną konferencję przed Sądem Najwyższym, to jesteśmy ostatnimi Mohikanami" – przekonuje Sylwia Gregorczyk-Abram, a Michał Wawrykiewicz dopowiada: "Przyznam, że po ogłoszeniu wyników sądziłem, że będziemy biegać po ulicach i otwierać szampana".

Ejchart zaznacza, że "czuła strach pod koniec powyborczego tygodnia, że wydarzy się coś niespodziewanego, np. przewrót wojskowy".

"Wychodzimy z autorytaryzmu"

Następnie dziennikarz pyta o to, jak na wynik wyborów z 15 października zareagowali "koledzy z zagranicy". Wawrykiewicz powiedział: "Po wyborach spędziłem kilka dni w Brukseli i na własne oczy widziałem to wielkie poczucie ulgi. Bo tu nie chodzi tylko o Polskę. To punkt zwrotny, który może nadać impuls całej Europie i światu, że można wrócić do demokracji. Może pokazać, jak radzić sobie z takimi autokratami jak Orbán, Trump czy Bolsonaro". Dalej dodaje, że "nikt na świecie jeszcze przez to nie przechodził. To nie jest wyjście z autorytaryzmu narzuconego nam siłowo w 1945 roku. Będziemy wychodzić z autorytaryzmu, który został wdrożony po demokratycznych wyborach".

Gregorczyk-Abram wspomina, że " podczas naszych wyjazdów wielokrotnie mówiliśmy: a co byłoby u was, gdyby przez osiem lat publiczna telewizja nadawała zgodnie z narracją np. AFD? Jaki byłby stan umysłów w Niemców, Holendrów czy Belgów? Widzieliśmy zaniepokojenie na twarzach rozmówców".

Czytaj też:
Wawrykiewicz: W Brukseli wielkie uczucie ulgi, że Polska wraca do Europy

Opracowała: Zuzanna Dąbrowska
Źródło: wyborcz.pl
Czytaj także