Rozgorzał spór o to, jak ocenić wysiłki premiera Morawieckiego, który – co naprawdę trudno dziś przegapić – wprost dwoi się i troi, by także ta jego misja zakończyła się sukcesem; który w tym celu nieustannie zabiega o spotkania z potencjalnie potencjalnymi koalicjantami, a także ze swoimi potencjalnie potencjalnymi przyszłymi ministrami; który wręcz z godziny na godzinę zmienia program swojego kolejnego rządu, by tylko jak najbardziej dopasować go do ewentualnych oczekiwań swych ewentualnych, potencjalnie potencjalnych koalicjantów; który wreszcie – choć sam formuje swój rząd, nie omieszkał – w ramach okazywania swej dobrej woli – wyrazić nawet ochotę przyłączenia się – w randze prostego, zwyczajnego ministra – do rządu premiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, gdyby taki kiedykolwiek w przyszłości miał powstać.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.