W wyniku pierwszych decyzji Sejmu nowej kadencji odrzucono kandydaturę Elżbiety Witek na wicemarszałka izby oraz kandydatów PiS na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Z tego powodu część środowiska partii Jarosława Kaczyńskiego otwarcie mówi o politycznej zemście Donalda Tuska.
Także Przemysław Czarnek zdecydowanie krytycznie ocenia fakt braku przedstawiciela jego partii w prezydium Sejmu. Minister edukacji i nauki nie gryzł się w język po pytaniu o tę kwestię od prowadzącego audycję w jednej z rozgłośni.
– Naszym kandydatem jest pani marszałek Elżbieta Witek, która 50 miesięcy była marszałkiem Sejmu znakomitym, zresztą w bardzo trudnych czasach […]. My mamy prawo wskazywać naszego kandydata, a metody takie, że "niech pan weźmie swojego przedstawiciela prezydium, ale ja panu powiem, kto ma nim być”, to są radzieckie metody, a nie demokratyczne – powiedział na antenie RFM FM.
Komisje śledcze
Jak przekazał niedawno Donald Tusk do końca roku prace rozpoczną co najmniej trzy komisje śledcze, np. badająca aferę wizową, wybory kopertowe i kwestię użycia Pegasusa. Okazuje się, że Przemysław Czarnek chętnie zasiadłby w jednej z nich. Której?
Jak przekazał, zgłosił kierownictwu PiS swoją kandydaturę na członka komisji ds. wyborów kopertowych, ponieważ "jest tam mnóstwo fałszu i przekłamania". Czarnek wyjaśnił, kto jest naprawdę odpowiedzialny za to, że wybory kopertowe nie doszły w 2020 roku do skutku.
– Wybory kopertowe nie odbyły się dlatego, że zablokowali je samorządowcy z wielkich miast. […] Oni zablokowali, bo nie przekazali baz danych wyborców, którzy mieliby otrzymywać te pakiety wyborcze w czasie pandemii koronawirusa. Siłą rzeczy środki finansowe wydane na te wybory wcześniej były wydane bez potrzeby – powiedział.
Czytaj też:
"Na dzisiejszym posiedzeniu Sejmu będzie kolejny skandal". Ostre słowa CzarnkaCzytaj też:
Czarnek uderza w Hołownię. "Widziałem szeroko otwarte oczy Tuska"