Po expose Donalda Tuska w Sejmie posłowie przed siedem godzin zadawali pytania. Po zakończeniu sesji pytań na mównicy ponownie pojawił się nowy premier. Na początku swojej wypowiedzi Tusk odniósł się do incydentu, jaki wydarzył się w międzyczasie w Sejmie. Grzegorz Braun za pomocą gaśnicy zgasił świece chanukowe w Sejmie. Marszałek Hołownia wykluczył posła z obrad i zapowiedział, że sprawa zostanie skierowana do prokuratury.
Tusk potępił zachowanie Brauna
– Skoro nie ma na tej sali w tej chwili posła Brauna, to chyba nie jest ryzykowne powiedzenie, że nikt więcej na tej sali nie akceptowałby więcej takiego zachowania. (…) Starałem się bardzo szczerze przekonać, że istnieje pewien fundament, pewna kategoria spraw wokół, której nie powinno być sporów, powinien być konsensus – powiedział Tusk.
Nowy szef rządu powiedział, że zauważył, że wszyscy posłowie na sali zareagowali tak samo, gdy poseł Zembaczyński poinformował z mównicy o zaistniałym zdarzeniu. – Siedziałem na sali i reakcja wszystkich bez wyjątku była identyczna. Naprawdę przez moment nie widziałem żadnej różnicy między lewą a prawną stroną. No może Konfederacja bardziej powściągliwie, raczej ze wstydem, niż z oburzeniem. Ale cała reszta zachowała się dokładnie tak samo. Był taki unikatowy moment, kiedy można było poczuć, że w takich najważniejszych sprawach czujemy mniej więcej to samo i reagujemy mniej więcej tak samo – powiedział Tusk, dodając, że w takich sprawach powinno się podtrzymać gotowość do bycia razem wobec "ewidentnego manifestacyjnego zła".
Tusk powiedział, że z uwagi na incydent nie należy odraczać obrad Sejmu, o co wnioskował klub PiS. Jak dodał, zwracając się w stronę posłów partii Jarosława Kaczyńskiego, prosi, żeby nie wykorzystywać "tak ponurych incydentów" do "gry na czas".
Expose Donalda Tuska
Wcześniej, w ramach expose nowy premier przemawiał przez ponad dwie godziny. Poruszył wiele tematów i przedstawił skład Rady Ministrów. Zapowiedział zmianę jakościową w polskiej polityce i przywrócenie zasada demokratycznego państwa prawa. Lider Platformy Obywatelskiej przedstawił kilkanaście konkretnych obietnic, co mocno kontrastuje z jego pierwszym expose z 2007 roku, kiedy naliczono ich ponad 200.
Tusk zapowiedział m.in. podwyżki dla nauczycieli i budżetówki, kasowy PIT (przedsiębiorcy zapłacą podatek dochodowy dopiero po otrzymaniu środków z tytułu zapłaconej faktury, a nie samej faktury), wypłaty świadczenia socjalnego 800 plus, dwukrotną w roku waloryzację rent i emerytur, gdy inflacja będzie przekraczać 5 proc., wprowadzenie "babciowego", ułatwienia dla przedsiębiorców czy zmiany w armii. – Polska armia będzie dobrze uzbrojona, z poszanowaniem zawartych już kontraktów – zapowiedział.
Prezes Rady Ministrów podkreślił, że miejsce Polski jest w NATO i Unii Europejskiej. Powiedział też, że żadne próby zmian traktatów Unii Europejskiej wbrew interesom Polski nie wchodzą w rachubę. – Chcę wam powiedzieć, że naprawdę mnie nikt nie ogra w Unii Europejskiej – oznajmił podczas expose.
Tusk zapowiedział, że jego rząd rozwiąże problem protestu przewoźników z korzyścią zarówno dla strony polskiej, jak i ukraińskiej.
Wygłaszając swoje exposé w Sejmie, Tusk stwierdził, że manifest Piotra Szczęsnego mógłby w dużej mierze zastąpić całe jego wystąpienie. Następnie odczytał postulaty mężczyzny, który 19 października 2017 r. podpalił się w Warszawie na Placu Defilad w proteście przeciwko metodom władzy PiS.
Czytaj też:
Konfederacja reaguje na incydent z Braunem. Głos zabrał też Korwin-MikkeCzytaj też:
"Teraz ja mówię". Spięcie posłów z Hołownią. Będzie wniosek do komisji etyki