1. Komisja Europejska i Parlament Europejski zignorowały drastyczny przykład łamania prawa w wykonaniu ekipy w Warszawie. Jakby dla szyderczego potwierdzenia przyznania Tuskowi tego swoistego „talonu na przemoc” akurat w dniu akcji Warszawę odwiedziła Věra Jourová – unijna komisarz do spraw sprawiedliwości, wiceprzewodnicząca KE. Pani komisarz milczała na temat tego, co działo się w Polsce. Można tylko spekulować, czy Tusk uzyskał akceptację swojej operacji w trakcie niedawnej wizyty w Brukseli i czy tylko przypadkiem zbiegła się ona z uchwaleniem ustawodawstwa unijnego na temat redystrybucji uchodźców. Tak czy inaczej wniosek jest bardzo jasny. Ekipa, która żyje dobrze z Brukselą, może łamać prawo na domowym podwórku.
2.Dlaczego Tusk zdecydował się na tak prostacką akcję? Odpowiedź jest banalnie prosta: bo mógł. Po pierwsze, miał pewność, że wspiera go cała koalicja; po drugie, jest przekonany, że czyny, których dokonał 20 grudnia, nie zostaną ukarane przez sądy; po trzecie, korzystał z parasola ochronnego ze strony większości liberalno-lewicowych mediów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.