Kandydatom prawicy na urząd Prezydenta RP
Gdy na początku trwającej na Ukrainie wojny słuchałem kolejnych egzaltacyjnych deklaracji naszych przywódców, miałem wrażenie, że już połowa młodzieżówki PiS i jedna trzecia młodzieżówki PO bije się w Legionie Międzynarodowym na Ukrainie. Akty takie jak oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego w Sejmie, że „razem z naszymi sojusznikami” nie tylko obronimy niepodległość, lecz także (!) „przywrócimy integralność terytorialną Ukrainy”, sugerowały gotowość do najdalej idącego zaangażowania. Jak bowiem inaczej można wygrać trzecią wojnę krymską? I podobne deklaracje składał w imieniu wówczas opozycyjnej PO Paweł Kowal, który ogłaszał, że po Buczy nie wolno już stawiać żadnych granic zaangażowaniu, obecnie bowiem każde państwo ma obowiązek „stanąć Putinowi na przeszkodzie”, do czego jedyną drogą jest „konsekwentna odpowiedź” każdego państwa, z Polską oczywiście na czele. Jarosław Kaczyński, jak zwykle, mówił „drukowanymi literami”. Kilka tygodni po wybuchu wojny wezwał w Kijowie do wysłania na Ukrainę zbrojnej misji pokojowej „o charakterze międzynarodowym i zdolnej do obrony”.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.