Od piątku w ponad 250 miejscach w Polsce trwa strajk generalny rolników, którzy sprzeciwiają się forsowaniu unijnego Zielonego Ładu i zalewaniu polskiego rynku produktami rolno-spożywczymi agroholdingów z Ukrainy.
W Dorohusku w ramach blokady rolnicy wysypali na jezdnię zboże z ukraińskich ciężarówek. Prokuratura w Lublinie wszczęła w tej sprawie śledztwo. – Zabezpieczamy monitoring, zbieramy dowody i dokumenty od kierowców, którzy przewozili zboże – przekazała portalowi Interia rzecznik prokuratury.
Skandaliczne zarzuty Kaczki
Całe zajście komentują politycy ukraińscy, w tym wiceminister gospodarki i handlu Taras Kaczka. Jego post z Facebooka przytoczyła agencja prasowa Interfax-Ukraina. Jak ocenił, Warszawa i Kijów znalazły się na rozdrożu, a jedynym ratunkiem może być "usunięcie wszystkich blokad i zapewnienie bezpieczeństwa ukraińskich ładunków w Polsce".
"Albo będziemy się bać przemocy, która niszczy już nie tylko handel polsko-ukraiński, ale i Trójkąt Lubelski – bo zniszczono zboże, które miało trafić na Litwę – albo w końcu zreflektujemy się i zaczniemy rozmawiać jak dorośli" – napisał Kaczka.
Następnie padły skandaliczne zarzuty. "W przeciwnym razie jutro Mekler (Rafał Mekler – jeden z organizatorów protestów branży przewoźników) i jego banda zaczną zabijać Ukraińców za to, że są oni Ukraińcami. Niestety, nie jest to spekulacja. Miesiąc temu Polska wspominała zabójstwo prezydenta Gdańska z powodu nienawiści na tle politycznym”– ocenił.
Kaczka uważa, że jeżeli nadal będzie ze strony polskiej "obojętność" wobec niszczenia towarów z Ukrainy, to nie zdziwi się, jeśli dojdzie do agresywnych działań wobec polskich ciężarówek z serem czy towarów na półkach w sklepach.
Wcześniej mer Lwowa Andrij Sadowy wyzywał protestujących w Dorohusku od "prorosyjskich prowokatorów". Za swoje słowa przeprosił.
Polscy rolnicy: Walczymy o uchronienie się przed bankructwem
Przed rozpoczęciem protestów polscy rolnicy wielokrotnie prowadzili strajki ostrzegawcze i tłumaczyli, że napływ produktów z Ukrainy nie jest kontrolowany i nie podlega unijnym regulacjom, co dodatkowo potęguje nieuczciwą konkurencję ze strony położonych na Ukrainie agroholdingów.
"Prosimy rodaków o wyrozumiałość i świadomość sytuacji w jakiej wszyscy się znaleźliśmy. Walczymy o nasze wspólne dobro, jakim jest uchronienie przed upadkiem i bankructwem polskich rodzinnych, niejednokrotnie wielopokoleniowych gospodarstw rolnych. W ramach możliwości, prosimy o unikanie podróży w każdorazowo wymienionych obszarach" – napisali w komunikacie o strajku generalnym.
Czytaj też:
Nazwał polskich rolników "prorosyjskimi prowokatorami". Mer Lwowa znów zbiera głosCzytaj też:
Agroholdingi na Ukrainie a europejskie rolnictwo. Obszański o strajku generalnymCzytaj też:
Bosak: Państwo polskie wraz z UE właśnie doprowadza do bankructwa polskiego rolnictwa