Karol Gac: 7 kwietnia odbędą się wybory samorządowe. Jakiego wyniku PiS pan się spodziewa?
Józef Orzeł: Słabego. W ostatnich wyborach PiS miał samodzielną większość w ośmiu sejmikach, ale teraz pewne jest tylko województwo podkarpackie, dwa zaś są wahające – małopolskie i lubelskie. PiS nie obudził się po wyborach parlamentarnych. Po pierwsze, od razu po tych wyborach nastąpiła niedobra zmiana, gdy Jarosław Kaczyński powrócił do starej struktury partii z 16 szefami wojewódzkimi oraz Warszawą i zlikwidował podział aparatu PiS na 100 okręgów, czyli tak jak do Senatu. To krok niedobry, ponieważ to nie sekretarze – szefowie tej setki – są winni, że PiS nie rządzi. Zresztą oni wskazywali, że baronowie wojewódzcy tworzą własne imperia i układy, które nie wspierały aparatu partii na poziomie lokalnym. Teraz powróci jeszcze mniejsza aktywność. Nie da się więc osiągnąć dobrego wyniku w wyborach samorządowych, jeśli na tym poziomie aparat przestaje działać.
Drugi powód słabego wyniku to fakt, że PiS znajduje się na równi pochyłej, której pierwszym etapem były wybory parlamentarne. Teraz będzie zjeżdżał jeszcze niżej i pytanie, gdzie i kiedy się zatrzyma.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.