W Bukareszcie trwa kongres Europejskiej Partii Ludowej (EPL) przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jednym z mówców był Donald Tusk, były przewodniczący EPL (obecnie frakcją kieruje Manfred Weber). Przedmiotem wystąpienia premiera Polski była m.in. wojna na Ukrainie w kontekście bezpieczeństwa Europy.
– Odpowiedzialność za los cywilizacji zachodniej opartej na wolności i poszanowaniu dla każdej osoby spoczywa na barkach nas wszystkich, wszędzie. Czasy spokoju i ciszy minęły, epoka powojenna przeminęła. Żyjemy w epoce przedwojennej, dla niektórych naszych braci tak naprawdę nie jest to już nawet czas przedwojnia, ale jest to wojna, pełnoskalowa w jej najokrutniejszej formie – powiedział premier.
Tajani: Tusk nie jest podżegaczem
Szef włoskiego MSZ był pytany w telewizji o słowa polskiego premiera. Tajni podkreślił, że należy pamiętać o tym, co Rosja zrobiła w Polsce na początku sowieckiej dominacji.
– Polacy patrzą na Rosjan z wielkim zaniepokojeniem i nie jest tak, że nie ma powodu do niepokoju – wskazał polityk. – Donald Tusk nie jest podżegaczem wojennym, ale polskim obywatelem, który odczuwa rosyjskie zagrożenie z większym niepokojem niż ktokolwiek inny – stwierdził wicepremier Włoch.
Jak dodał, w obecnym momencie trzeba mieć "stalowe nerwy", wzmocnić NATO i chronić Ukrainę. – Bo prawdą jest to, że jeśli Ukraina przegra, większe zagrożenie będzie u naszych bram. Lecz musimy zawsze pracować na rzecz pokoju – mówił polityk.
Tajani podkreślił, że gdy umacnia się narzędzia NATO należy to robić mając na względzie wzmocnienie siły odstraszania, a nie siłę ofensywną.
– Musimy zrobić więcej niż to, co zrobiliśmy do dzisiaj. Bo wydajemy mnóstwo pieniędzy, ale nie jesteśmy wystarczająco skuteczni. Wydajemy na obronę w Europie jedną trzecią tego, co Stany Zjednoczone, ale siła militarna Europy jest daleka od jednej trzeciej amerykańskiej potęgi – zaznaczył.
Czytaj też:
Kto pożegna się z rządem? Media: Na liście Tuska jest pięć nazwiskCzytaj też:
Ukraina odpowiada na rosyjskie żądania