Szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek powiedział w czwartek stacji Polsat, że nie wpłacił nic na konto PiS – mimo wezwań kierownictwa partii. – Dlaczego miałbym wpłacać? PiS przez te ostatnie lata dostało gigantyczne pieniądze z budżetu państwa. Powinni mieć zaoszczędzone minimum 100 milionów złotych. Mogę zapytać: gdzie macie te pieniądze? – pytał. Jak podkreślił, "patrzy na tę sprawę jako wyborca zawsze głosujący na PiS".
Jego słowa wywołały oburzenie w szeregach partii, która pozostała pozbawiona przez Państwową Komisję Wyborczą 10 mln złotych. Zareagował na nie także prezes Kaczyński.
– Widzę tutaj głos młodego mędrca politycznego, ale ja już jestem politykiem starej daty i do młodzieży, szczególnie tego typu młodzieży, którą musiałem stąd usuwać i to dwukrotnie, mam stosunek taki, że powstrzymam się od komentarza – powiedział lider ugrupowania.
Mocne słowa Błaszczaka
Również były minister obrony narodowej, a obecnie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak nie kryje zdziwienia słowami szefa gabinetu prezydenta. Polityk stwierdził, że jego wypowiedź to "jest takie gadanie" i przypomniał, że Mastalerek również w przeszłości nie wpłacał pieniędzy na konto PiS. Jednak odmowa wsparcia ugrupowania w obecnym momencie jest odbierana przez kierownictwo partii znacznie ostrzej.
– Ja uważam, że w dzisiejszych czasach, kiedy jest próba zniszczenia demokracji – bo tak traktuję to, co robi Donald Tusk – to tego rodzaju wypowiedzi nie służą jedności, tylko służą podziałom – stwierdził były szef MON.
Dalej Błaszczak używał już jednak mocniejszych słów. Stwierdził, że przez swoją wypowiedź o finansach PiS Mastalerek "zapisał się do obozu Tuska".
– Jeżeli takie głupoty opowiada, to o co mu chodzi? O co chodzi temu człowiekowi? – pytał.
Czytaj też:
Kaczyński mówił o idealnym kandydacie. Wyborcy PiS go wskazaliCzytaj też:
Kaczyński boi się "ciosu w plecy". "Obawiał się tego przez całe życie"