Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser ogłosiła wprowadzenie tymczasowych kontroli na wszystkich granicach lądowych kraju. Kontrole rozpoczęły się 16 września i początkowo mają trwać sześć miesięcy.
Tymczasem szef niemieckiego rządu w jednoznacznych słowach wykluczył możliwość ponownego otwarcia granic w najbliższym czasie. – Będziemy to robić tak długo, jak to możliwe. A to będzie bardzo długo – stwierdził Olaf Scholz w programie "Direkt spezial” na antenie stacji RTL, przyznając jednocześnie, że ma świadomość, iż kontrole "sprawiają wiele kłopotów”.
Kontrole na niemieckich granicach
Niemcy w ostatnim czasie zaostrzyły swoje stanowisko w sprawie migracji, a rząd Olafa Scholza stara się odzyskać inicjatywę po gwałtownym wzroście poparcia dla Alternatywy dla Niemiec.
Premier Donald Tusk oświadczył, że działania niemieckiego rządu "są z polskiego punktu widzenia nie do zaakceptowania" i zapowiedział konsultacje z innymi sąsiadami Niemiec, których dotyczą kontrole graniczne.
Tymczasem w związku z kontrolami niemieckiej straży granicznej, które generują gigantyczne korki i sprawiają, że drogi stają się nieprzejezdne, ruch w Słubicach (woj. lubuskie) wzrósł ponad dwukrotnie. – To prawdziwy armagedon i stan przedzawałowy – komentował niedawno zastępca burmistrza Słubic Tomasz Stefański, cytowany przez RMF FM.
Codziennie most na Odrze pokonuje ok. 25 tys. samochodów. – Mieszkańcy, którzy na co dzień przekraczają granicę – a jest wielu takich, którzy robią to wielokrotnie, odwożąc dzieci do szkoły, przedszkola czy jadąc do pracy – muszą się ustawić w długiej kolejce. To jest na pewno uciążliwe. To też duża uciążliwość dla przedsiębiorców. Lokalnie ma to wpływ na wymianę towarową, handel przygraniczny – powiedział Stefański.
Czytaj też:
Halicki: To pierwszy krok do rozmontowywania UECzytaj też:
Niemieckie CDU chce, by KE sfinansowała ogrodzenie na granicach Polski i Grecji