Senat USA zatwierdził Marco Rubio na stanowisko sekretarza stanu w administracji prezydenta Donalda Trumpa. Za kandydaturą Rubio głosowało 99 senatorów, nikt nie był przeciw. Wcześniej zielone światło dla nowego sekretarza stanu dała senacka komisja spraw zagranicznych i zaleciła, aby cała izba wyższa Kongresu zatwierdziła republikanina na to stanowisko.
Rubio podczas przesłuchania przez komisję zapowiedział m.in., że polityką USA będzie doprowadzenie do końca wojny na Ukrainie. Jak zaznaczył, do tego potrzebne są ustępstwa zarówno ze strony Rosji, jak i Ukrainy.
W rozmowie z NBC News Marco Rubio mówił o perspektywie zakończenia wojny na Ukrainie. – Czy będzie to skomplikowane? Oczywiście, ponieważ każda strona będzie musiała coś dać – powiedział nowy szef amerykańskiej dyplomacji.
– Rzeczywistość jest taka, że mierzymy się z patem, przedłużającym się konfliktem. To impas, w którym Ukraina ponosi ogromne straty – wskazał sekretarz stanu USA. Pytany, "jakim sygnałem dla Moskwy będzie to, jeśli będzie mogła utrzymać terytorium Ukrainy, nie ponosząc konsekwencji", Marco Rubio oznajmił, że Rosja "już doznała konsekwencji" w postaci sankcji, inflacji i poległych na Ukrainie żołnierzy.
Trump o zakończeniu wojny
W poniedziałek odbyło się zaprzysiężenie 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Podczas podpisywania serii rozporządzeń wykonawczych amerykański przywódca złożył jednoznaczną deklarację. – Spotkam się z prezydentem Putinem – zapowiedział.
Podczas kampanii wyborczej Donald Trump deklarował, że zakończy konflikt rosyjsko-ukraiński w 24 godziny. Twierdził także, że gdyby on był prezydentem USA w 2022 r., to do wybuchu wojny na Ukrainie by nie doszło. W poniedziałek ze strony dziennikarzy padło pytanie o deklarację republikanina na temat zakończenia konfliktu już pierwszego dnia prezydentury. Trump odpowiedział, że wciąż ma pół dnia, aby ją zrealizować.
Czytaj też:
Trump nie traci czasu. "Jesteście zwolnieni"Czytaj też:
"To będzie porażka USA". Kwaśniewski o rozmowach Trump – Putin