Nie jedna elektrownia jądrowa. Zandberg proponuje, co w zamian

Nie jedna elektrownia jądrowa. Zandberg proponuje, co w zamian

Dodano: 
Poseł Lewicy Adrian Zandberg
Poseł Lewicy Adrian Zandberg Źródło: PAP / Leszek Szymański
Do 2035 roku potrzebujemy nie budowy jednej elektrowni jądrowej, tylko ośmiu bloków jądrowych – mówi Adrian Zandberg.

Adrian Zandberg wystąpił w środę na antenie Radia Plus. Prowadzący Jacek Prusinowski pytał m.in. o politykę energetyczną Polski.

Kandydat Razem chce zwiększać dług

Kandydat na prezydenta nie chciał komentować tematów zastępczych i od razu skierował rozmowę na kwestie gospodarcze. W tym kontekście zwrócił uwagę na słabnięcie Europy względem USA i Chin.

Polityk oznajmił, że Polska powinna wystąpić z propozycją zmian traktatowych w Unii Europejskiej. – My w Europie sami założyliśmy sobie smycz na szyję w postaci traktatu z Maastricht i ograniczeń w używaniu długu publicznego do inwestycji. Uważam, że to jest błąd, zwłaszcza w świecie, w którym inne bloki gospodarcze same siebie tak nie ograniczają – powiedział polityk partii Razem.

– Uważam, że to, co powinniśmy w ciągu najbliższych miesięcy, a już lat z pewnością, zrobić, to jako Polska wystąpić w UE z propozycją zmian traktatowych. Zmian traktatowych, które ułatwią inwestycje w energetykę, w nowe technologie, zdejmą to jarzmo ograniczeń długu publicznego, które w tym momencie Europę dusi – przekonywał. – Myślę, że w tej sprawie da się zbudować w Europie koalicję. Myślę, że podobnie myślą Francuzi, że znajdują się siły polityczne w innych krajach Unii – ocenił.

Zandberg: Osiem bloków jądrowych do 2035 roku to minimum

Zdaniem Zandberga elektrownie węglowe i tak będą musiały w przyszłości zniknąć, ale rozwiązaniem nie jest jedynie importowanie gazu, lecz podejście na serio do atomu. – Do 2035 roku potrzebujemy nie budowy jednej elektrowni jądrowej, tylko ośmiu bloków jądrowych. To jest minimum, żeby zapewnili naszej gospodarce stabilną bazę, której potrzebuje przemysł – powiedział.

Polityk zapewniał też, że nie chce, żeby w Polsce przestawiano się z węgla na importowany gaz. – Polityka klimatyczna, jeżeli się zmodyfikuje, to będzie raczej oznaczała politykę w interesie RFN, czyli powrót do gazu, czyli importu gazu. Ja nie chcę, żebyśmy w Polsce z węgla przestawili się na importowany gaz, który wzmacnia różne satrapie, czy to rosyjską, czy to bliskowschodnie, i uzależnia nas tak naprawdę od fanaberii tego czy innego satrapy – powiedział Adrian Zandberg.

– Dla Polski bezpieczeństwo energetyczne to jest taka technologia, której możemy być pewni, a tą jest w naszych realiach geograficznych tylko atom. Gdybyśmy żyli w Norwegii powiedziałbym: postawmy na hydroelektryczność. Ale jesteśmy w kawałku świata, w którym wiatr nie zawsze wieje, słońce nie zawsze świeci – przypomniał parlamentarzysta Razem.

Czytaj też:
Nie patrzeć na von der Leyen i zacząć normalnie funkcjonować. Jakubiak przypomina konkrety
Czytaj też:
Zandberg ruga rząd za rozdawnictwo. "Znów marnuje kasę"
Czytaj też:
Profesor elektroenergetyki: Minister klimatu opowiada nieprawdopodobne bzdury

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: Sedno Sprawy Radia PLUS, YouTube / 300 Polityka
Czytaj także