Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zabrał głos podczas panelu poświęconego umacnianiu odporności demokracji na zagrożenia ze strony populizmu. W dyskusji, obok kandydata KO na prezydenta, uczestniczyli premier Norwegii Jonas Gahr Stoere, minister spraw zagranicznych Indii Subrahmanyam Jaishankar i amerykańska senator Elissa Slotkin.
– Nie mam wątpliwości, naszą drogą jest konsekwentnie pracować i udowadniać w praktyce, że jesteśmy blisko ludzi i ich spraw. Że potrafimy rozwiązywać ich problemy. Dbać o bezpieczeństwo – zewnętrzne, wewnętrzne, materialne – mówił włodarz Warszawy.
– Polska jest pozytywnym przykładem walki z populizmem, ponieważ wykazaliśmy się odpornością, a w końcu demokracja zwyciężyła – stwierdził Rafał Trzaskowski. – Wygraliśmy, ponieważ mieliśmy silne społeczeństwo obywatelskie, bardzo silne organizacje pozarządowe i byliśmy bardzo przezorni w latach 90., po odzyskaniu niepodległości po upadku komunizmu – tłumaczył Trzaskowski.
Trzaskowski krytykuje PiS w Monachium
Jego zdaniem przezorność ta polegała na przekazaniu części władzy w ręce samorządów. – Po 2015 r. populiści nie byli w stanie tak łatwo opanować kraju, gdyż większość władzy w miastach i regionach pozostawała w rękach sił demokratycznych – powiedział.
Dalej Trzaskowski podkreślił, że w czasie ataku Rosji na Ukrainę, "siły demokratyczne potrafiły porozumieć się z PiS w sprawach najważniejszych: bezpieczeństwa kraju i zdolności do obrony".
Jednocześnie Trzaskowski narzekał na radykalizację i odchodzenie od demokracji. Jak wskazał, "to wieloraki kryzys", który jest pogłębiany m.in. przez media społecznościowe. Wiceszef PO pytany o problemy przywrócenia demokracji, wskazał na trudność odwrócenia przypadków łamania konstytucji przez poprzedni rząd oraz na prezydenta dysponującego prawem weta. – Wracamy do rządów prawa, ale musimy wygrać wybory prezydenckie – powiedział Trzaskowski.
Kandydat na prezydenta ocenił, że dla wielu obywateli rządy prawa to abstrakcyjne pojęcie. – Ludzie bardziej myślą o gospodarce – podkreślił. Przewagą Polaków jest wiedza, "co to znaczy żyć w nieliberalnym systemie" – powiedział prezydent Warszawy i wymienił rzekome ograniczanie praw kobiet i "indoktrynację" w szkołach.
Czytaj też:
Kto wygra wybory prezydenckie? Ta grupa wyborców może być kluczowa