Od 1 kwietnia 2024 roku w szkołach podstawowych obowiązuje zakaz zadawania obowiązkowych prac domowych. W klasach I-III nauczyciele mogą jedynie zadawać ćwiczenia usprawniające motorykę małą. Z kolei w klasach IV-VIII nauczyciel będzie mógł zadać uczniowi pisemną lub praktyczno-techniczną pracę domową, ale nie będzie ona obowiązkowa i nie będzie za nią wystawiana ocena.
Pomysł od samego początku wywołał spore kontrowersje. Protestowali przeciwko niemu zarówno nauczyciele, jak i rodzice. Jak oceniają zmiany po niemal roku ich funkcjonowania?
Rozpacz rodzica
Radio Zet opisuje sytuację kilku rodzin z dziećmi w wieku szkolnym, którzy są załamani skutkami reformy Barbary Nowackiej.
Monika, mama Julii z woj. świętokrzyskiego nie wspomina dobrze okresu, kiedy prace domowe były obowiązkowego. Córka miała spore problemy z kilkoma przedmiotami, zwłaszcza z matematyką. Jednak po zmianach, sytuacja stała się jeszcze gorsza.
– Teraz mnie chce się czasem płakać, bo walczę, żeby starsza córka cokolwiek robiła, przekonuję, proszę i nic – powiedziała. Matka wskazuje, że wraz z mężem próbuje mobilizować pociechę do samodzielnej nauki. Najczęściej kończy się to awanturami, ponieważ córka na każdą propozycję nauki odpowiada, że jest ona "nieobowiązkowa".
– Córka lubi angielski, biologię, geografię. Ale jak przychodzi do matmy, to jest dramat. Muszę nad nią stać, żeby siadła do zadań z matematyki, bo nauczycielka dla chętnych, ale zadaje. Inaczej córka nie robiłaby nic i nic by potem nie rozumiała – powiedział z kolei Patryk, tata piątoklasistki z Lublina. Mężczyzna jest połowicznie zadowolony z zakazu prac domowych.
Nauczyciele przyznają, że po zmianach poziom wiedzy uczniów znacznie się obniżył. Pogłębiały się również różnice między dziećmi.
– Co roku robię konkurs z wiedzy przyrodniczej, zazwyczaj pytania powtarzają się. W tym roku połowa dzieci oddała niemal puste kartki, albo pisały totalne głupoty, których nawet nie warto powtarzać – powiedziała Małgorzata, nauczycielka klas 1-3 w podstawówce w Olsztynie.
"Dzieci, które mają wsparcie w domu, zaplecze intelektualne i finansowe, mogą korzystać z zajęć dodatkowych, korepetycji, a rodzice, nawet jeśli dzieci wolałyby pograć na telefonie, dbają o to, by jednak przyłożyły się do lekcji. Nie wszyscy mają jednak taką uwagę dorosłych. Dla takich obowiązkowa praca domowa była jedyną szansą mobilizacji do powtórzenia materiału" – czytamy.
Czytaj też:
Ta ocena zniknie ze świadectw? "Nauczyciele się załamią"Czytaj też:
Nowacka zaatakowała polityków PiS: Sacrum śmierci nie powinno być naruszane